Jak wytłumaczyć sytuację, w której minister sprawiedliwości obecnego rządu deleguje neosędziego do sądu wyższej instancji? Tak się stało w połowie lipca, ogłoszenie wisi na stronie MS.
Data wskazuje, że to nie ja podpisałem się pod wnioskiem o taką delegację, bo do ministerstwa przyszedłem pod koniec lipca. Pamiętam, że wcześniej zdarzały się błędy. Był przypadek powołania na stanowisko prezesa sądu człowieka, który podpisał listy poparcia do neo-KRS. Poza tym w trakcie odwoływania prezesów sądów z tego powodu, w ministerstwie sprawiedliwości cały czas pracowały osoby, które albo są neosędziami, albo też podpisały listy. Ja jestem spójny w moich decyzjach i poglądach. Jeżeli wiem, że są osoby w ministerstwie, które podpisały listy poparcia kandydatom do neo-KRS, to je odwołuję. Nie powinny być w MS, bo to byłaby niekonsekwencja, która dla społeczeństwa jest niezrozumiała. I gdybym np. to ja stawał przed Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która nie jest sądem, to nie mówiłbym „Wysoki sądzie”, tylko „Szanowni Państwo, informuję Państwa, że Państwa wyjście na salę rozpraw generuje odszkodowania, które płaci Skarb Państwa i polski obywatel, więc apeluję, szanujcie pieniądze podatnika i ustąpcie”.
Czytaj więcej
Ministerstwo Sprawiedliwości rozważa swoiste wygaszenie obecnej Krajowej Rady Sądownictwa uchwałą...
A był pan spójny w swoich decyzjach, nie podważając umocowania neosędziego, który w pierwszej instancji orzekał w pana i pana byłej żony sprawie frankowej?
To jest sprawa pomiędzy dwiema osobami, które są w głębokim konflikcie. Jedna uznaje neosędziów, druga nie. Zbliża się termin przedawnienia roszczeń, strony mają wspólnego pełnomocnika, bo sprawa jest jedna i wiele sądów mówi: współuczestnictwo konieczne. Razem zawarliście pierwotnie umowę frankową, to musicie razem ją teraz unieważnić. Nie miałem wyjścia, choć czuję się z tym bardzo niekomfortowo. Problem w tym, że w tym wydziale, który mógł pochylić się nad moją sprawą, są sami neosędziowie. Nie było więc szansy na zmianę składu. Wyrok nie jest prawomocny. Jeśli w drugiej instancji pojawi się podobny problem, będę składał wniosek o wyłączenie, teraz nie grozi mi już ryzyko przedawnienia roszczenia.
Czym dla pana jest obecna Krajowa Rada Sądownictwa?
KRS nie ma. Jest organ, który, cytując klasyka, spotyka się przy kawie i ciasteczkach.
Rady nie ma, ale zasiadający w KRS parlamentarzyści obecnej koalicji pobierają, zdaje się, z tego tytułu honoraria. Gdzie tu konsekwencja?
Nie mamy legalnej KRS, ale mamy legalnych członków KRS, w tym np. prezesa NSA czy przedstawiciela prezydenta, którzy niestety nie tworzą 13-osobowego kworum pozwalającego Radzie działać i podejmować legalne decyzje. Ja też jako minister sprawiedliwości z urzędu zasiadam w KRS, jako legalny członek Rady. Ale to nie znaczy, że będę autoryzował decyzje tego gremium.