Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości, opowiedział się dzisiaj za odwołaniem z funkcji prezesa gdańskiego Sądu Okręgowego Ryszarda Milewskiego.
Wnioski ministra to reakcja na dziennikarską (i polityczną) bombę, jaką wywołał dziennikarz „Gazety Polskiej Codziennej", który podając się za urzędnika kancelarii premiera ustalał z prezesem sądu (na użytek prowokacji dziennikarskiej) szczegóły związane ze sprawami szefa Amber Gold. A rozmowę nagrał i opublikował.
Zgodnie z prawem o ustroju sądów powszechnych (art. 27) minister może odwołać w trakcie kadencji prezesa i wiceprezes sądu apelacyjnego bądź okręgowego (podobne zasady dotyczą niższych instancji) w przypadku rażącego niewywiązywania się z obowiązków służbowych, lub gdy dalsze pełnienie funkcji prezesa nie da się pogodzić z dobrem wymiaru sprawiedliwości. Odwołanie może jednak nastąpić dopiero po zasięgnięciu opinii Krajowej Rady Sądownictwa, ale jej negatywna opinia jest dla ministra wiążąca — w tym wypadku minister prezesa nie może odwołać.
KRS ma na wydanie opinii 30 dni, ale jak powiedział „Rz" sędzia SN Antoni Górski, jej przewodniczący, decyzja zapaść powinna szybko, gdyż w najbliższy wtorek zaplanowane jest posiedzenie Rady.
Dodajmy, że w ostatnich dziesięciu latach takich wniosków było ok. dziesięciu i zdarzały się odmowne opinie KRS.