- Nie zamierzam dłużej tolerować takiej sytuacji, że Polacy długimi latami czekają na wyroki nawet w prostych sprawach, a równocześnie na siedem tysięcy sędziów sądów rejonowych trzy tysiące dwieście czyli 45 procent, to są funkcyjni - prezesi,  wiceprezesi itd. - odpowiedział Gowin na pytanie dziennikarki, dlaczego nie dał się przekonać przeciwnikom reorganizacji sądów. - Wiem, że powstał taki ponadpartyjny front obrony prezesów sądów. Ja się do tego frontu nie przyłączę - dodał.

Gowin tłumaczył w radiu, że wprowadzona przez niego reorganizacja sieci sądów rejonowych prowadzi do ograniczenia liczby sędziów pełniących funkcje prezesów czy wiceprezesów. Zapewnił, że ze spokojem czeka na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który rozpatruje, czy minister sprawiedliwości miał prawo do reorganizacji sądownictwa rejonowego.

- Wątpliwość konstytucyjna mogłaby powstać wtedy, gdybym ja rzeczywiście likwidował te sądy, gdyby one znikały. A one będą, tylko będą się inaczej nazywać i zniknie 80 etatów  prezesów sądów. (..) Jeżeli Trybunał, z jakichś powodów, których nie jestem w stanie sobie wyobrazić, przyznałby racje moim oponentom, to sądzę , że wtedy dałby ministerstwu sprawiedliwości czas na naprawienie tego błędu - powiedział Gowin.