Wzgórze praczek i geniuszy

Montmartre był zjawiskiem artystycznym, terminem w historii malarstwa, dziś stał się tandetną turystyczną atrakcją - pisze Monika Małkowska.

Aktualizacja: 13.04.2014 10:19 Publikacja: 12.04.2014 18:26

Suzanne Valadon, Akt na czerwonej kanapie , 1920

Suzanne Valadon, Akt na czerwonej kanapie , 1920

Foto: Association des amis du Petit Palais Gen?ve

„Esprit Montmartre. Życie cyganerii w Paryżu około 1900 roku" – tak zatytułowano wystawę we frankfurckiej galerii Schirn. W salach tłok – bo temat atrakcyjny, a prace rewelacyjne: Picasso, Degas, Toulouse-Lautrec, van Gogh, van Dongen, Modigliani... Ponad 200 obrazów, grafik, plakatów, ilustracji. Plus dziesiątki zdjęć, druków i anonsów. Wszystko to składa się na portret Montmartre'u doby belle époque.

Zobacz galerię zdjęć

Z tym pięknem to mocna przesada! Od frontu elegancja Francja, od zaplecza – brud, brak sanitariatów, syfilis, prostytucja. Jednak artyści w paskudztwie znaleźli inspirację. Znudzeni pustką klasycznego piękna, zagłębili się w otchłań brzydoty. Bohaterami swych dzieł uczynili dawny margines: zapuchnięte praczki, chude cyrkówki, zmęczone prostytutki. Istoty niby amoralne, w istocie niewinne, skazane na nędzne bytowanie z racji niefartu, podłego urodzenia lub nieumiejętności przystawania do obowiązujących reguł.

Sami twórcy też święci nie byli. Nadużywający, szaleni, nieliczący się z normami zachowań, pogardzający mieszczańskim stylem życia. I mimo to – lub przede wszystkim – genialni.

Męczeństwo i zbrodnia

Fin de siècle – co to takiego? Nie tyle styl artystyczny, co stan umysłów. Składały się nań „anarchizm, sceptycyzm, gnuśność i obrzydzenie do życia" (cytuję Francisa Carco, świadka epoki, autora reportaży-wspomnień zatytułowanych „Przyjaciel malarzy"). Tenże Carco uważa, że zaanektowanie Montmartre'u przez artystów było formą „ucieczki z życia". Niepokorni, gnani niepokojem przełomu epok, dezerterowali ze świata mieszczuchów, by zatopić się w „mętnej atmosferze barów, podmiejskich tancbud, domów publicznych i nocnych lokali".

Odmieńcy musieli znaleźć dla siebie miejsce na ziemi. Idealna wydała im się osada na wzgórzu Montmartre, administracyjnie włączona do Paryża w 1860 roku. Pierwotnie to miejsce nosiło nazwę Mons Martyrium – ku pamięci męczeńskiej śmierci pierwszego biskupa Paryża, Dionizego. Na wzmiankowanym wzniesieniu przyszły święty i patron Francji został ścięty (a zdarzyło się to około 250 roku). I oto stał się cud: biskup ujął swą głowę w dłonie (także odcięte), przemaszerował około sześciu kilometrów w kierunku północnym, po czym zmarł.

Jak na ironię na martyrologicznym wzgórzu zagnieździli się: złodziejaszkowie, rzezimieszki, panie bez cnoty oraz niecnoty. Za to krajobraz był malowniczy: ni wiejskie, ni miejskie domki przylepione do skarpy; wąskie, strome uliczki lub pnące się wysoko schody; ubogie ogródki i wynoszące się ponad horyzont liczne wiatraki. Tę architektoniczną mizerię zwieńczono pompatyczną i eklektyczną bazyliką Sacré-Coeur, wdzięcznym motywem pamiątkowych pocztówek i widoczków.

Biedacy z wyboru

Tam narodził się fenomen zwany cyganerią. Jego środowisko naturalne to terytorium na obrzeżach metropolii rządzące się prawami odrębnymi niż reszta miasta. Władzę sprawowały tam trzy potęgi: talent, miłość i alkohol.

Pod koniec XIX stulecia wzgórze na północy Paryża szturmem wzięli artyści. Nie tyle odrzuceni, co odrzucający; nie tak przeklęci, jak przeklinający. Dawne budy i byle jak sklecone czynszówki przerobili na pracownie; napędzili koniunkturę knajpiarzom i szynkarzom; dostarczyli dodatkowego zajęcia szwaczkom i prasowaczkom, które awansowały na modelki.

Jak wyglądało atelier Picassa, niekwestiowanego przywódcy kolonii hiszpańskiej i przybyszów z południa Europy? Jest opis André Salmona, poety-krytyka: obszerne puste wnętrze z tablicą do rysowania, kanapą-barłogiem, solidnym mieszczańskim stołem i „ołtarzem", czyli sztalugami. Obok – kanciapa do spania. Fernande Olivier, partnerka Pabla z tamtych czasów, uzupełnia ten opis: latem panował żar jak w piecu, więc malarz i jego kumple chodzili nago, jedynie na biodrach motając jakieś szmaty; zimą robiło się lodowato, niedopite wieczorem płyny rano pokrywała warstwa lodu.

Noc jak dzień

Tylko proszę nie współczuć Picassowi! Czas sprostować mit montmartre'owej biedy – niektórzy artyści ją lubili, hołubili. W rzeczywistości stać ich było na wynajem czegoś porządnego bliżej centrum miasta. Ale nie chcieli. Woleli absolutną swobodę. Niezależność. Życie w kolonii. Jak kilkadziesiąt lat później hippisi.

Nie da się ukryć – na Montmartre się piło. W towarzystwie, ale też samotnie. To także nowość – migawka z szynku; istota płci obojętnej tkwi tępo wpatrzona w półpełne szkło. Fin-de-siécle'owy spleen, urok „cyganerii"? Nie, również codzienność Montmartre'u, mroczna i dramatyczna. Suzanne Valadon, modelka i malarka, wpędziła w alkoholizm swego „przeklętego" syna Maurice'a Utrilla, serwując mu mocne trunki „dla uspokojenia". Delirium tremens skosiło „przeklętego" Henri Toulouse-Lautreca, alkoholika z rozpaczy.

Damy i nie damy

Kupowało się też modelki. Targ na nie odbywał się na placu Pigalle; zniknął dopiero w 1904 roku. Branie miała Suzanne Valadon, ekscyrkówka, którą wypadek zmusił do zmiany zajęcia. Że była śliczna, można się przekonać dzięki fotografii, do której bez oporów pozowała nago. Ponętna, o idealnej figurze, z czasem sama zaczęła rysować i malować, zachęcana przez Degasa. To ją Auguste Renoir uwiecznił na płótnie „Parasolki". Ją też widzimy na obrazie Toulouse-Lautreca jako „Pijącą absynt". Okazała się na tyle zdolna, że wystawiała razem z mężczyznami. Nie byle jaki zaszczyt w tamtych czasach!

Młodsza od niej o pokolenie Marie Laurencin, partnerka Apollinnaire'a, także znalazła się w panteonie osobowości Montmartre'u i uczestniczyła we wspólnych pokazach.

Pierwsza marszandka w historii sztuki to męska z wyglądu i charakteru Berthe Weill. Od początku XX w. do połowy lat 30. zorganizowała ponad 140 indywidualnych wystaw. To ona odkryła Modiglianiego, Keesa van Dongena, André Deraina, Maurice'a Utrilla, Georgesa Rouaulta... I dała fory uzdolnionym przedstawicielkom własnej płci.

Wszystko dzięki Montmartre'owi.

„Esprit Montmartre. Życie cyganerii ?w Paryżu około 1900 roku" ?– Schirn Kunsthalle Frankfurt; wystawa czynna do 1 czerwca 2014

„Esprit Montmartre. Życie cyganerii w Paryżu około 1900 roku" – tak zatytułowano wystawę we frankfurckiej galerii Schirn. W salach tłok – bo temat atrakcyjny, a prace rewelacyjne: Picasso, Degas, Toulouse-Lautrec, van Gogh, van Dongen, Modigliani... Ponad 200 obrazów, grafik, plakatów, ilustracji. Plus dziesiątki zdjęć, druków i anonsów. Wszystko to składa się na portret Montmartre'u doby belle époque.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 93% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl