Od razu wyjaśniam osobom, które mogą być zszokowane tytułem: to zgrabne określenie zapożyczyłam od sędziego Pawła Hajdysa, członka Ogólnopolskiego Zrzeszenia Sędziów „Aequitas”. W swojej opinii (Sojusz Antyneonów i jego liczne „sukcesy”) zwraca on uwagę na to, że „Sojusz Antyneonów forsuje nową, mającą powszechnie obowiązywać wykładnię art. 180 konstytucji, wedle której sędziowie są nieusuwalni, ale jak się bardzo chce, to można ich usunąć”. I ostrzega, że jeśli stworzy się precedens w dotychczas respektowanej zasadzie nieusuwalności sędziów, to „otworzy się puszkę Pandory, z której wyfruną argumenty dla każdej kolejnej władzy politycznej do usuwania niechcianych sędziów”.
Czytaj więcej
Jeśli stworzy się precedens w dotychczas respektowanej zasadzie nieusuwalności sędziów, to otworzy się puszkę Pandory, z której dla każdej kolejnej władzy politycznej wyfruną argumenty do usuwania niechcianych sędziów.
To oczywiście odniesienie do mnożących się przypadków podważania statusu sędziów powołanych po 2017 r. Sędzia Hajdys słusznie pisze, że chodzi głównie o sędziów sądów powszechnych i Sądu Najwyższego.
Czy jednak w sądownictwie administracyjnym problem nie istnieje? Wiele wskazuje na to, że i tam narasta.
Warto przypomnieć, że już pod koniec 2024 r. niektórzy sędziowie NSA powołani w prawidłowej procedurze zaczęli występować o zwolnienie ich z obowiązku wspólnego orzekania z tzw. neosędziami (oczywiście nie używając tego pojęcia). A w ubiegłym miesiącu NSA wyłączył od orzekania sędziego, który trafił do Naczelnego Sądu Administracyjnego w 2022 r. Powodem były właśnie okoliczności towarzyszące jego powołaniu. Ukazało się też zdanie odrębne, jakie w jednej ze spraw rozpatrywanych w NSA złożył sędzia Jan Grzęda. Jego argumentację analizuje na naszych łamach prof. Andrzej Gomułowicz (Votum separatum).