Jarosław Gwizdak: Niezupełnie jak w serialu „Line of duty”

Trzej niezłomni i nieustraszeni sędziowie – rzecznicy dyscyplinarni wciąż polują na tych, którzy stosują europejskie prawo.

Publikacja: 09.05.2023 11:43

Jarosław Gwizdak: Niezupełnie jak w serialu „Line of duty”

Foto: Fotorzepa / Michał Walczak

Kolejny serial o gliniarzach. Który to już? Na pewno łapią przestępców, piją i przeżywają kryzysy – pomyśli czytelnik. Owszem, ale nie do końca. Serial „Line of duty” to jednak zupełnie inna historia. I inna jakość.

Dawno nie zdarzyło mi się pochłaniać jakiegoś serialu tak mocno jak brytyjskiej opowieści o policjantach. Bo nie o ściganie zwykłych bandziorów w nim chodzi.

Jego bohaterowie łapią przestępców znacznie groźniejszych. Wydział AC-12, w którym służą, ma jedno zadanie: ścigać skorumpowanych i sprzeniewierzających się regułom policjantów. A takich nie brakuje.

Czytaj więcej

Wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego: Sądzą nas sądomatołki

Niewielkim oddziałem dowodzi inspektor Ted Hastings, wspomagają go Steve Arnott i Kate Fleming. Ta dość często, działając pod przykrywką, wciela się w rolę nowej policjantki w oddziałach, w których dzieje się coś niepokojącego.

Steve Arnott ma za sobą przeszłość w oddziale antyterrorystycznym, z którego odszedł, gdy ważna operacja nie poszła zgodnie z planem.

A teraz pora na szefa zespołu. Ted Hastings. Na pozór flegmatyczny i pobłażliwy. Ale nie dla złych gliniarzy. Potrafi przeprowadzić drobiazgowe śledztwa, mobilizować swój zespół, a przede wszystkim nie ulegać żadnym naciskom.

Przesłuchują lepiej niż Borewicz

Hastings nie tylko często powtarza, że bezstronność i trzymanie się procedur są absolutnie kluczowe, ale w każdym sezonie daje temu świadectwo. Nie ma dla niego dróg na skróty. Prawo (ale też prawo do obrony) jest święte.

Pisałem już kiedyś, że część nawyków i technik przesłuchania stosowanych przez polskich sędziów musiał ukształtować serial „07 zgłoś się”. Specyficzny styl przesłuchiwania prezentowany w nim przez Sławomira Borewicza bywał zauważalny w salach rozpraw.

Mam nadzieję, że nowe pokolenie sędziów (i nie tylko) zainteresuje się serialem „Line of duty”, którego większość odcinków pokazuje właśnie przesłuchania. Co więcej – przesłuchania, podczas których policjanci przesłuchują innych policjantów.

W serialu zagrał nawet dźwięk sprzęgającego się mikrofonu, który podłączony do magnetofonu, rejestruje przebieg czynności, twórcy zadbali o detale. A potem obserwujemy pojedynek z pozoru równorzędnych rywali. Starcie starego mistrza – Hastingsa – z kolejnymi challengerami. Kłamcami, krętaczami i skorumpowanymi policjantami.

Najczęściej rywale Hastingsa mają misternie przygotowaną linię obrony. W dodatku posługują się sfabrykowanymi dowodami, grają nieczysto, faulują. Stary mistrz cierpliwie czeka na potknięcie przeciwnika. A potem, spokojną serią ciosów posyła rywala na deski. Deski aresztu i przed oblicze sądu.

Nie zawsze zwycięstwa sprawiedliwości są oczywiste i bezdyskusyjne. Widzimy też, co z oskarżeniami robi sąd i ława przysięgłych. Często są to gorzkie obrazy.

Porównałem już Hastingsa z Borewiczem, ale przecież to porównanie dwóch fikcji. Myślę, że działalność Wydziału AC-12 można porównać z istniejącym w polskim systemie sądownictwem dyscyplinarnym, a zwłaszcza z pionem rzeczników dyscyplinarnych.

Nasz wydział AC-12

Niezłomnych i nieustraszonych sędziów-rzeczników jest trzech, podobnie jak członków filmowego oddziału. Na tym podobieństwa się kończą. Zamiast oczyszczać szeregi sądownictwa i ścigać prawdziwych niegodziwców, wciąż polują na tych, którzy stosują europejskie prawo, podpisują listy otwarte czy wieszają plakaty.

Nie zawsze również przejmują się prawem do obrony czy dostępem do akt postępowania. Kontrolowane przecieki do zaprzyjaźnionych mediów czy współpracujących influencerów również się zdarzają. Tak to u nas właśnie wygląda.

„Mother of God” – westchnąłby, słysząc to wszystko Edward Gerard „Ted” Hastings. I miałby znowu rację.

Autor jest byłym sędzią, byłym prezesem sądu, członkiem zarządu Fundacji Inpris, Obywatelskim Sędzią Roku 2015

Kolejny serial o gliniarzach. Który to już? Na pewno łapią przestępców, piją i przeżywają kryzysy – pomyśli czytelnik. Owszem, ale nie do końca. Serial „Line of duty” to jednak zupełnie inna historia. I inna jakość.

Dawno nie zdarzyło mi się pochłaniać jakiegoś serialu tak mocno jak brytyjskiej opowieści o policjantach. Bo nie o ściganie zwykłych bandziorów w nim chodzi.

Pozostało 90% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Granice wolności słowa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Nic się nie stało
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Policjant zawinił, bandziora powiesili
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Młodszy asystent, czyli kto?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzecz o prawie
Jakub Sewerynik: Wybory polityczne i religijne