Niemal od początku sprawowania w Polsce władzy przez Prawo i Sprawiedliwość adwokatura – rozumiana zarówno jako samorząd zawodu zaufania publicznego, jak i aktywność osób wchodzących w jego skład, staje w obronie demokracji, której fundamenty chwieją się za sprawą podejmowanych przez ustawodawcę aktywności. Od końca 2015 r. Naczelna Rada Adwokacka podjęła w związku z tym liczne uchwały, zajęła stanowiska i wyraziła sprzeciwy.
Podobnie czyniły poszczególne okręgowy rady adwokackie, komisje i zespoły, zaś indywidualni adwokaci nieraz gromko wypowiadali się przeciwko zawłaszczaniu przez PiS m.in. najważniejszych organów władzy sądowniczej, prokuratury czy innych instytucji istotnych z perspektywy funkcjonowania kraju, opowiadali się po stronie praw i wolności obywatelskich czy w obronie wolnych mediów. Nie dziwota, wszak adwokatura powołana jest nie tylko do udzielania pomocy prawnej, ale i współdziałania w ochronie praw i wolności obywatelskich oraz w kształtowaniu i stosowaniu prawa. Niezależnie zatem od tego, że wbrew środowiskowej potrzebie wielkości głos adwokatury od lat nie odbija się gromkim echem od opinii społecznej, przynajmniej społeczność adwokacka mogła spać spokojnie w przekonaniu, że jej przedstawiciele na najwyższych szczeblach tam, gdzie to konieczne i wtedy, gdy potrzeba chwili tego wymaga, pozostają nieugięci wobec zakusów, jakie władza przejawia względem podwalin demokracji. Za sprawą bowiem tak postrzeganej aktywności samorządu adwokaci czuli także, że pomimo trudów ich codziennego życia środowisko jako gremium nie jest obojętne na polityczne przeciąganie liny i sprawdzanie, na ile można nagiąć standardy unijnej praworządności, równocześnie nie występując ze wspólnoty, zawłaszczać SN, twierdząc, że to nic takiego, albo występować przeciwko życiu i zdrowiu kobiety pod sztandarem ochrony płodu.