Z jednej strony Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński mówią, że Izba nie spełniła zadania i musi być zlikwidowana. Nawiasem mówiąc, interesujące jest to jakie zadanie miała spełnić, którego nie spełniła. Z drugiej strony Zbigniew Ziobro likwidację Izby chce łączyć ze zmianami struktury Sądu Najwyższego i całego sądownictwa. Jak wynika z informacji prasowych, projekt Ziobry zakłada zmniejszenie liczby sędziów SN z obecnych 125 sędziów do 20. Sąd Najwyższy miałby mieć istotnie ograniczone kompetencje. Struktura sądów ulec miałaby fundamentalnej przebudowie. W miejsce dotychczasowych sądów apelacyjnych, okręgowych i rejonowych powołane zostałyby sądy regionalne i okręgowe.
Morawiecki i Kaczyński są w tej rozgrywce partyjno-koalicyjnej zakładnikami Ziobry, co nie znaczy, że oni są ci dobrzy a on ten zły. Wszyscy razem psują wymiar sprawiedliwości, bo to się im politycznie opłaca. Poziom zadowolenia z pracy sądów w Polsce nigdy nie był wysoki. Zatem krytyka sądów i sędziów i ciągłe zmiany są dobrym narzędziem do zdobywania przez polityków społecznego poparcia.
O ile w 2015 r. średni czas oczekiwania na wyrok wynosił 4 miesiące, to obecnie wynosi już 7 miesięcy. Najdotkliwiej odczuwane jest to w okręgach sądów warszawskich i katowickich. Taki stan rzeczy nie jest wynikiem pandemii, bo ta paradoksalnie zwiększyła szanse na szybsze rozpoznawanie spraw przy wykorzystaniu platform internetowych. Jest natomiast wynikiem tzw. reformy sądów, która wprowadziła do sądów podziały na sędziów naszych i waszych, odwołania prezesów sądów drogą faksową i nominacje akolitów na zwolnione stanowiska kierownicze, i inne podobne działania, które nie służą ani dobrej pracy ani atmosferze w środowisku. Do tego dochodzą protesty pracowników sądów, którzy skarżą się nie bez przyczyny, na złe warunki pracy i płacy. A od jakości ich pracy zależy w dużej mierze sprawne funkcjonowanie sądów.
A gdzie w tym wszystkim są obywatele i ich sprawy sądowe. Czy kolejne zmiany mają służyć przyspieszeniu rozpoznawania spraw? Czy mają budować zaufanie ludzi do sądów ?
Gdyby taki był rzeczywisty cel projektowanych zmian, to powinny być one wprowadzone sześć lat temu, kiedy zaczęły się rządy PiS i SP. Wprowadzane obecnie po sześciu latach rządów, demaskują prawdziwe intencje rządzących – pozbycie się sędziów niepokornych a tym samym niewygodnych dla obecnej władzy. Poszkodowani będziemy wszyscy my, bo w sądach zapanuje ogromny chaos. Czas oczekiwania na rozpoznanie spraw wydłuży się jeszcze bardziej. Poziom zaufania do sądów będzie się stale zmniejszał.