W styczniu liczba bezrobotnych przekroczyła 2 miliony. Wskaźnik wzrósł z 12,5 do 13,3 proc., w urzędach pracy przybyło prawie 140 tys. osób. Ekonomiści prognozują, że w dwóch najbliższych miesiącach do pośredniaków może trafić kolejnych kilkadziesiąt tysięcy. Firmy boją się zatrudniać, wygasają roboty sezonowe, w górę poszła składka rentowa.
Nie są to dobre informacje, zwłaszcza dla mieszkańców tych miejscowości, w których poziom bezrobocia jest dwu-, trzykrotnie wyższy niż średnia. Takich powiatów jest około 30. Rekordzistą jest szydłowiecki, gdzie bez pracy jest 40 proc. mieszkańców (6 tys. osób). Tadeusz Piętowski, dyrektor tamtejszego urzędu pracy, przyznaje, że tak źle nie było od kilku lat.
2,1 miliona osób jest zarejestrowanych jako bezrobotni w urzędach pracy
– W powiecie nie mamy dużych firm, a małe rodzinne nie szukają pracowników. Coraz więcej ludzi wyjeżdża za pracą. Bezrobocie się nie kurczy, liczba mieszkańców – tak – tłumaczy Piętowski. Przyznaje, że część zarejestrowanych pracuje na czarno, inni tkwią w rejestrze, bo chcą mieć prawo do opieki zdrowotnej.
Bezrobocie w styczniu wzrosło we wszystkich województwach. Przeciętnie o 0,8 punktu procentowego. Ale w trzech: lubuskim, warmińsko-mazurskim i zachodniopomorskim, o ponad punkt.