Więcej kobiecej ręki w giełdowych zarządach

Już prawie siedmiu na stu szefów spółek na głównym rynku GPW to kobiety.

Publikacja: 07.03.2014 03:00

Więcej kobiecej ręki w giełdowych zarządach

Foto: Bloomberg

Czy spółki notowane na GPW zaczęły bardziej doceniać korzyści z udziału kobiet w zarządach i radach nadzorczych? Tak sugerują wyniki najnowszej analizy władz firm notowanych na rynku głównym warszawskiej giełdy, którą w pierwszych dniach marca przeprowadziła „Rz". Według niej udział kobiet na fotelu prezesa wzrósł do 6,7 proc., czyli o prawie dwie piąte w porównaniu z danymi z raportu GPW z jesieni 2012 r. I jest to najwyższy udział w ostatnich trzech latach.

Poniżej średniej w Unii

Przybyło też pań w całym składzie zarządów – (dziś mają tam 11,2 proc.), choć tu nie udało się pobić wyniku z 2011 r. To samo dotyczy rad nadzorczych – o ile jesienią 2012 r. kobiety stanowiły 12,6 proc. nadzorów, to dziś niemal 13,8 proc. Widać więc pozytywne dla kobiet zmiany, choć faktem jest, że to głównie zasługa mniejszych spółek.

Wśród tych o największej kapitalizacji, tworzących WIG30, kobiecy wpływ jest wyraźnie mniejszy; tylko na czele jednej firmy – ING Banku Śląskiego, stoi (od czterech lat) kobieta, Małgorzata Kołakowska. To daje zaledwie 3,3- proc. udział pań wśród szefów – o połowę mniej niż na całym rynku. Lepiej jest w zarządach zarządów – udział kobiet w zarządach 30 największych firm na GPW wynosi dziś 7,5 proc.

To wyraźna poprawa wobec ubiegłorocznego raportu Komisji Europejskiej, w którym Polska wypada sporo poniżej unijnej średniej pod względem kobiet w zarządach. Podczas gdy u nas stanowiły one 6,8 proc. składu, w skali całej Unii – prawie dwa razy więcej (11 proc.).

Korporacje promują

Według przedstawicieli firm executive search, które się specjalizują w rekrutacji menedżerów, duże firmy nie dyskryminują jednak kandydatek do zarządów. Wręcz przeciwnie, często ich poszukują.

Paulina Baranowska, partner zarządzający Horton International Poland, podkreśla, że międzynarodowe korporacje, które w Polsce coraz częściej promują dywersyfikację na najwyższym szczeblu zarządzania i deklarują otwartość na zatrudnienie kobiet na stanowiskach dyrektorskich, proszą konsultantów o uwzględnienie kobiet na liście kandydatów, szczególnie w branżach zdominowanych przez mężczyzn – technologicznej, budowlanej, przemysłowej.

Jak dodaje Andrzej Maciejewski, szef headhunterskiej firmy Spencer Stuart, w wielu zachodnich koncernach szefowie wyznaczają wewnętrzne cele do osiągnięcia parytetów płci we władzach krajowych czy regionalnych spółek. – Wymusza to promowanie utalentowanych kobiet i tworzy mechanizmy wyrównywania szans – ocenia Maciejewski.

O zwiększenie udziału pań zabiega też warszawska giełda, która w kodeksie dobrych praktyk spółek notowanych na GPW od kilku lat rekomenduje firmom i ich akcjonariuszom, by zapewniały zrównoważony udział kobiet i mężczyzn w zarządach i radach nadzorczych. A od niedawna zaleca też, by spółki w IV kwartale zamieszczały na swych stronach internetowych informacje o udziale kobiet i mężczyzn we władzach w ostatnich dwóch latach.

– Z naszych obserwacji wynika, że spółki przykładają coraz większą wagę do spraw związanych z udziałem kobiet w organach decyzyjnych – twierdzi Katarzyna Kozłowska, rzecznik GPW, dodając, że dotychczas kilkanaście spółek opublikowało raport bieżący informujący o niestosowaniu tej zasady.

Kontrowersyjna dyrektywa

Mimo to liczba kobiet we władzach firm rośnie powoli. Zdaniem części polityków i organizacji kobiecych sposobem na przyspieszenie tego wzrostu są obowiązkowe kwoty dla kobiet – przynajmniej w radach nadzorczych.

Wiele wskazuje na to, że regulacje, które już w 2003 r. wprowadziła Norwegia, niedługo będą obowiązkowe w całej wspólnocie. W listopadzie Parlament Europejski przyjął projekt dyrektywy zakładający wprowadzenie 40-proc. kwoty dla „przedstawicieli płci niedostatecznie reprezentowanej w radach nadzorczych dużych spółek notowanych na giełdzie" (na razie są to kobiety).

Kwoty mają obowiązywać od 2020 r., ale w firmach publicznych już w 2018 r. (mają dać one dobry przykład).

Estoński rekord

W 2013 r. największy udział w zarządach miały kobiety w Estonii i Rumunii (gdzie stanowiły ponad jedną czwartą ich składu) oraz na Łotwie – ponad jedną piątą. Europejscy rekordziści pod względem udziału kobiet w radach nadzorczych, czyli  Islandia i Norwegia (gdzie od 2008 r. obowiązują 40-proc. kwoty dla pań), nie są tu w awangardzie. Co prawda w Norwegii panie stanowiły w 2013 r. prawie 42 proc. członków rad (w Islandii niemal  49 proc.), ale w zarządach miały odpowiednio niespełna 16-proc. i 13-proc. udział. To niewiele lepiej niż unijna 11-proc. średnia. Wśród państw, które ją w ub.r. zaniżały, były Holandia, Węgry i Czechy (ok. 6 proc.), a na szarym końcu znalazła się Austria z 4,1-proc. udziałem kobiet w zarządach. W USA udział kobiet w radach dyrektorów spółek z listy Fortune 500 wzrósł w 2013 r. o 0,3 proc., do 16,9 proc.

Czy spółki notowane na GPW zaczęły bardziej doceniać korzyści z udziału kobiet w zarządach i radach nadzorczych? Tak sugerują wyniki najnowszej analizy władz firm notowanych na rynku głównym warszawskiej giełdy, którą w pierwszych dniach marca przeprowadziła „Rz". Według niej udział kobiet na fotelu prezesa wzrósł do 6,7 proc., czyli o prawie dwie piąte w porównaniu z danymi z raportu GPW z jesieni 2012 r. I jest to najwyższy udział w ostatnich trzech latach.

Pozostało 90% artykułu
Rynek pracy
Kogo szukają pracodawcy? Rośnie liczba wolnych miejsc pracy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rynek pracy
Coraz więcej niepracujących przypada na pracujących. W tych regionach jest najgorzej
Rynek pracy
Coraz więcej pracujących cudzoziemców. Najwięcej jest ich na Mazowszu
Rynek pracy
Listopadowe dane z rynku pracy w USA nieco lepsze od prognoz
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rynek pracy
Czy strategia migracyjna zatrzyma boom w budownictwie