Według FOR powinien być to element poważnych zmian podatkowych i kosztów pozapłacowych, a nie samodzielna zmiana.
Już nie tylko stan finansów Funduszu Ubezpieczeń Emerytalnych (w zeszłym roku wpływy ze składek wystarczyły na niespełna 70 proc. wypłaconych świadczeń), ale także sytuacja na rynku pracy przywoływane są do potrzeby zmian w sposobie płacenia składek od umów zleceń czy umów o dzieło.
Nową koncepcję przedstawiło właśnie Forum Odpowiedzialnego Biznesu. Wiktor Wojciechowski (także główny ekonomista Plus Bank) i Aleksander Łaszek, główny ekonomista FOR, uważają, że zrównanie różnic w opodatkowaniu i oskładkowaniu umów o pracę i umów cywilnoprawnymi sprawią, iż przywrócony zostanie ekonomiczny sens zawierania różnych typów kontraktów. Skończy się w ten sposób nadużywanie umów cywilno – prawnych. Ich zdaniem potrzebne jest obowiązkowe obciążenie składkami emerytalno-rentowymi wszystkich dochodów z umów zlecenia, tak jak dzieje się to w przypadku umów o pracę. Dodatkowo chcą, by od umów o dzieło płacona była przynajmniej składka emerytalna.
Zaznaczają jednak, że samo podniesienie obciążeń składkowych (tak jak chcą tego związki zawodowe) nie poprawi sytuacji na rynku pracy – potrzebne są dodatkowe zmiany dotyczące podatków. Wymieniają przede wszystkim: zwiększenie kosztów uzyskania przychodów, likwidacja zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodu: 20 proc. dla umów zlecenia i 50 proc. dla umów o dzieło, zmiany w sposobie płacenia składek na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, likwidacja czasu ochronnego dla osób w wieku przedemerytalnym. Tylko takie spójne działania mają ich zdaniem sens.
Przypomnijmy, że od przyszłego roku zmienia się sposób płacenie obowiązkowych składek od umowy zlecenia. Do tej pory są obowiązkowe dla pierwszej umowy zawartej w miesiącu. Od stycznia trzeba je będzie płacić od dochodów wynoszących równoznaczność płacy minimalnej bez względu na to z ilu umów będą wynikały. - Od 1 stycznia 2016 r. dochody z umów zlecenia będą oskładkowane obowiązkowo do wysokości minimalnego wynagrodzenia, a umowy o pracę – tak jak dotychczas - do 2,5-krotności średniego miesięcznego wynagrodzenia, więc różnica w kosztach między oboma typami umów ulegnie zmniejszeniu, ale nie zniknie – zaznaczają ekonomiści FOR.