Resort pracy pochwali się dzisiaj rozpoczęciem pilotażowego programu wspierania młodych bezrobotnych. 23 powiaty o wysokim bezrobociu dostaną łącznie 40 mln zł na szkolenia i staże, a przedsiębiorcy na dopłaty do nowych miejsc pracy. Program obejmie 3 tys. osób, a o tym, czy będzie kontynuowany, zdecyduje, ile z nich znajdzie zatrudnienie. Efekty oceni w 2014 r. zewnętrzna firma.
Eksperci, z którymi rozmawiała „Rz", są sceptyczni, czy takie programy mogą zmniejszyć ogromne bezrobocie wśród młodych. Dziś pracy nie ma ponad jedna czwarta osób w wieku do 24 lat. - W sytuacji, gdy przedsiębiorcy nie tworzą miejsc pracy, żadne programy nie przyniosą rezultatów - mówi Jerzy Bartnicki, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Kwidzynie. - W dodatku wspieranie jednej grupy bezrobotnych zawsze odbywa się kosztem innej.
Dlatego eksperci powtarzają jak mantrę, że trzeba zachęcać przedsiębiorców do tworzenia etatów, usuwając im kłody spod nóg. - W Polsce z powodu uciążliwych regulacji prawnych ciężko jest prowadzić i rozwijać biznes - mówi Maciej Bukowski z Instytutu Badań Strukturalnych. - Jeśli byłoby to łatwiejsze, firmy chętniej tworzyłyby miejsca pracy.
Przedsiębiorcy już od lat podkreślają, że istotną barierą są wysokie koszty zatrudnienia. - To, co się dzieje obecnie na rynku pracy, to pochodna podwyższenia składki rentowej - tłumaczy Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku. Od lutego poszła ona w górę o2 pkt proc.
- Ta podwyżka nie była przyczyną zwolnień, ale na pewno zniechęcała do zatrudniania nowych pracowników - mówi Monika Zakrzewska, ekspert PKPP Lewiatan.