Liczba pracujących ma się zmniejszyć w tym roku o 1,1 proc., co oznaczałoby pierwszy spadek od 2003 r. – wynika z analiz Narodowego Banku Polskiego. Co więcej, także w przyszłym roku oraz w 2015 r., chociaż gospodarka będzie już wtedy widocznie przyspieszać, rynek pracy ciągle będzie pogrążony w kryzysie.
Pracujących ma więc ubywać aż do połowy 2015 r. W sumie – jak wynika z szacunków „Rz" – ich liczba skurczyć się może o ok. 370 tys. osób. Stopa bezrobocia (wg wskaźnika Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności GUS) ma skoczyć z 11,1 proc. w 2013 r. do 12,1 proc. w 2014 i 12,5 proc. w 2015 r. – prognozuje NBP. W przeliczeniu na bezrobocie rejestrowane, będzie to ok. 14,1 proc. średnio w tym roku i nieco ponad 15 proc. w 2014 r.
To już druga analiza poważnej instytucji, która przewiduje pogorszenie się sytuacji na rynku pracy także w przyszłym roku. Takie szacunki ma także Komisja Europejska, choć nie jest aż tak pesymistyczna – stopa bezrobocia (BAEL) ma wzrosnąć do 10,9 proc. w 2014 r. z 10,8 proc. w 2013 r. i 10,2 proc. w 2012 r.
– Niestety, musimy się liczyć ze wzrostem bezrobocia w kolejnych latach, nawet wtedy gdy gospodarka przyspieszy. Może nie dramatycznym wzrostem, ale o spadku nie ma mowy – komentuje Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, b. minister finansów.
I wylicza, że doświadczenia ostatniego 20-lecia pokazują, że gospodarka rosła o 3,5-4 proc. średnio rocznie, a stopa bezrobocia utrzymywała się średnio na tym samym poziomie (z dużymi wahaniami: od 20 proc. w 2002 r. do 9,5 proc. w 2008 r.). – By pracodawcy zaczęli zatrudniać, potrzebny jest wzrost PKB powyżej 3,5 proc. Dynamika rzędu 3 proc. to stagnacja bezrobocia, a poniżej – jego wzrost – wylicza Gomułka. Według NBP, w tym roku PKB wzrośnie o 1,3 proc., w przyszłym – o 2,6 proc., a 2015 r. – o 3,1 proc.