Problem to słaby eksport zboża

Gdy rolnicy krzyczą, że w Polsce jest bardzo dużo zboża, mają rację – mówi Bartosz Urbaniak, szef bankowości agro w BNP Paribas.

Publikacja: 04.04.2023 03:00

Problem to słaby eksport zboża

Foto: Dariusz Iwański

Kryzys zbożowy trwa, napięcie wśród rolników nie spada (mimo rozmów z resortem rolnictwa), Komisja Europejska – nieco zdziwiona – nawet podwyższyła ostatnio wsparcie dla rolników, a pięć krajów regionu, w tym Polska, zażądało, by Bruksela odkupiła ich zboże na cele humanitarne. Na czym polega dziś ten kryzys, zwłaszcza z punktu widzenia banku?

Na kryzys nałożyło się kilka problemów. Gdy pozwolono na uproszczone procedury przyjazdu zboża, głównie przez Polskę, nie działał jeszcze szlak przez Morze Czarne. A potem wydarzyło się kilka rzeczy – powtórnie otworzono korytarz odeski, ale zboże nadal jechało też przez polskie przejścia kolejowe. Kolejne sprawy są oczywiste i dość niedoceniane: w Europie był dobry sezon dla produkcji zbóż, a wchodziliśmy w ten sezon – i na poziomie Europy i Polski – z dość dużymi zapasami.

Czym są duże zapasy?

Tuż przed rozpoczęciem wojny w Polsce było ok. 3 mln ton zbóż, teraz mamy w magazynach 7 mln ton. To jednak bardzo dużo. Dlatego nie wiem, czy rolnicy mają rację w swoich postulatach, ale gdy krzyczą, że w Polsce jest bardzo dużo zboża – to mają rację. Pszenicy mamy ok. 3,2 mln ton, a kukurydzy 3,7 mln ton.

Skąd takie ogromne zapasy?

Produkcja zboża w Polsce bardzo się udała, podobnie w Europie, więc eksport z Polski był dużo niższy niż przed rokiem. Gdy patrzymy na dokumenty, ile tego zboża wjechało więcej do Polski w porównaniu do poprzedniego sezonu – wychodzi ok. pół mln ton.

To w ogóle nie powinno wywołać tego rezultatu, który tak bardzo gniewa polskich rolników, sam import prawdopodobnie nie wywołałby takich rezultatów. Jednak dodatkowo – dobra produkcja zbóż w Europie sprawiła, że nie wywieziono z Polski zboża również polskiej produkcji, które w poprzednich latach było eksportowane.

Jednak metoda poszukiwania najprostszych rozwiązań powoduje, że minister i komisarz rolnictwa zostali obrzuceni jajkami. Zachodnioeuropejscy rolnicy traktują dość często swoich polityków, ale oni zostali tak potraktowany po raz pierwszy.

UE proponuje Polsce 29,5 mln euro, polski rząd może tę kwotę zdublować, w piątek nieoficjalnie komisja wypuściła sygnał o drugiej transzy, 70 mln euro do podziału na kilka krajów. Czy dopłaty mogą pomóc?

Myślę, że te dopłaty trzeba traktować jako narzędzie o charakterze politycznym, które ma łagodzić utratę dochodów rolniczych. Ale tego typu pieniądze nie są w stanie wpłynąć na funkcjonowanie rynku zbóż. Ten jest rynkiem globalnym, o olbrzymiej ilości obrotów, tam nie da się przeprowadzić interwencji przy pomocy kwot liczonych w milionach złotych.

Od miesięcy widzimy, że ceny zbóż są w mocnej relacji do ceny ropy naftowej na giełdach. Mówimy o cenach kreowanych na rynku globalnym przy pomocy najcięższych grup towarowych. Wiemy, jak wygląda próba wpływu mocarstw na rynek ropy naftowej. Trzeba by porównywalnych zabiegów, by teraz wpłynąć na rynek zbóż, a cena polskiej pszenicy w 93 proc. jest opisywana ceną pszenicy na rynkach światowych.

Realnie jesteśmy biorcą ceny z rynku globalnego: gdy cena baryłki ropy spada, to spada i zboże.

Czy dla ukraińskiej strony ten transport drogą lądową jest tak istotny? Relacje polskich rolników ze światową polityką najbardziej popsuło zboże wjeżdżające do nas lądem.

Nie ma większego znaczenia, czy sprzedaliśmy za granicę zboże ukraińskie, czy polskie. Pytanie brzmi, czy sprzedaliśmy odpowiednio dużo zboża z Polski. A tego nie wyjechało z naszego kraju tyle, ile wcześniej. Czy zboże z Ukrainy zostało potem sprzedane do Niemiec, czy załadowane na statek w Szczecinie – rezultat jest ten sam, bo liczymy sumę zboża w Polsce. Komisja Europejska ma więc jakąś racjonalność w ocenie tej sytuacji: finalnie chodzi o to, by taka ilość zboża, jaka wjechała do Polski, również z niej wyjechała.

Ale dodatkowo, powierzchowne wrażenie polega też na tym, że Podkarpacie, do którego wjeżdża ukraińskie zboże, nie jest wyposażone obficie w magazyny zbożowe – jest ich dość niewiele. A zboże trafiało do najbliższych magazynów, by nie płacić za transport. I mamy sytuację, w której wszyscy mają rację, bo rolnicy twierdzą, że tam leży ukraińskie zboże – i faktycznie leży.

Rolnicy skarżą się, że wjeżdża do nas zboże techniczne, gorszej jakości – i to dodatkowo psuje rynek.

Argument, że importowane zboże jest gorszej jakości, to – delikatnie mówiąc – demagogia. Zboże z Ukrainy jest w ogóle dość dobrej jakości, bo warunki ukraińskie są dobre, to czarnoziemy.

Czy ten korytarz pomaga Ukrainie? Czy dla ich firm i rynku ten transport drogą lądową jest tak istotny?

Na początku wojny były szanse, że zostanie wywiezione 15 proc. zboża zalegającego w Ukrainie, a wywieziono ponad 80 proc. Czyli korytarz pomógł, bo uwolniono to zboże.

Ale warto wiedzieć, że Ukraińcy nie zawsze dostają za swoje zboże światową cenę i nie sprzedają tym kupcom, którym sprzedawali w poprzednich latach.

Ukraina najczęściej zaopatrywała afrykańskie państwa basenu Morza Śródziemnego, one najczęściej kupują zboże w przetargach rządowych na zaopatrzenie państwa. Nikt nikogo nie złapał za rękę, ale sposób zarządzania zgodą na korytarz na Morzu Czarnym przez Rosjan jest taki, że Ukraińcy nigdy nie są w stanie spełnić warunków stabilności dostaw i ilości dostaw, które ogłaszają afrykańskie rządy.

To duże zakupy, najczęściej Egipt czy Tunezja chcą kupić po kilka statków zboża o określonych parametrach. Natomiast Rosja na tyle destabilizuje funkcjonowanie korytarza odeskiego, np. przez uciążliwie kontrole na statkach, że Ukraińcy nie są w stanie się wywiązać.

Jakie są wiec losy zboża z Morza Czarnego?

Większość ukraińskiego zboża kupiły głównie Chiny, Hiszpania i Turcja. Do tego wiele podmiotów francuskich. To by wskazywało na siedziby największych traderów zboża, którzy mają gotówkę i są w stanie kupić duże ilości z dnia na dzień. W Turcji to najprostszy możliwy import, bo te statki muszą przepłynąć po prostu na drugą stronę Morza Czarnego.

A jak zachowują się rosyjscy obserwatorzy? Rosjanie mocno się reklamowali na forum rolniczym w Dubaju, że są w stanie dostarczyć zboże w pewny sposób, w odpowiedniej ilości i jakości. Wspominali też, że „problemy z eksportem” gazu sprawiły, że wyprodukowali dużo nawozów i nawieźli swoje pola i wyprodukowali dużo więcej zboża niż wcześniej.

Czego się spodziewacie po rozwoju Inicjatywy Zbożowej?

Na stole negocjacyjnym były następujące opcje – Ukraińcy chcieli przedłużyć na rok (dotychczasowe porozumienie trwało 120 dni), ONZ i Turcja chcieli kompromisowych 180 dni. Rosjanie nie mówili o żadnej zgodzie, tylko powiedzieli, że nie mają nic przeciwko temu, by porozumienie funkcjonowało jeszcze 60 dni. To wywołało spore zamieszanie, ale statki płyną.

Czego się spodziewamy? Ceny zbóż na rynkach światowych są globalne, są ustalane w skali całego świata. Od czasu wybuchu wojny w Ukrainie widzimy, że ceny zbóż mocno podlegają politykom. A politycy potrafią powiedzieć coś takiego, że zakłócają prace nad jakimikolwiek prognozami. Sądzimy, że Rosjanie będą się – w dziwny sposób, ale jednak – zgadzali na funkcjonowanie wywozu zboża z Ukrainy, bo jeśli go nie będzie, to opinia publiczna nie pozwoli im na wywóz ich zboża. By nie stać się celem embarga na eksport żywności, pozwolą na działanie tej umowy.

Ta równowaga światowa będzie podtrzymywana – i dobrze, bo nadal jest spore ryzyko głodu, zwłaszcza w Afryce.

Spodziewamy się też, że Rosjanie będą chcieli mieć większy wpływ i bardziej zarządzać ceną zboża niż wcześniej. Tak interpretujemy rozważania rosyjskich polityków: że rozważają wprowadzenie ceł eksportowych i limitów eksportu ziarna. Według nas tak chcą zarządzać ceną zboża na rynku międzynarodowym. Wreszcie, ważny jest też przebieg El Niño. Prawdopodobnie będzie ciepło i sucho w Europie, czyli dobre warunki do upraw, a w Ameryce Północnej – lekkie zagrożenie suszą. Zależnie od przebiegu tej suszy w USA, jeśli tam będzie mniejsza produkcja zbóż i magazyny zostaną wyczyszczone, to ceny zaczną wzrastać.

Materiał Promocyjny
EnviAgri – cyfrowe wsparcie rolników
Rolnictwo
Pryszczyca krąży wokół Polski. Ryzyko miliardowych strat przeraża hodowców
Rolnictwo
Pierwsza pszenica dla nowej Syrii
Rolnictwo
Rolnictwo regeneratywne jako remedium na niestabilność łańcuchów dostaw
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Rolnictwo
Kontrole na polskich granicach. Rząd reaguje na poważne zagrożenie