Kryzys zbożowy trwa, napięcie wśród rolników nie spada (mimo rozmów z resortem rolnictwa), Komisja Europejska – nieco zdziwiona – nawet podwyższyła ostatnio wsparcie dla rolników, a pięć krajów regionu, w tym Polska, zażądało, by Bruksela odkupiła ich zboże na cele humanitarne. Na czym polega dziś ten kryzys, zwłaszcza z punktu widzenia banku?
Na kryzys nałożyło się kilka problemów. Gdy pozwolono na uproszczone procedury przyjazdu zboża, głównie przez Polskę, nie działał jeszcze szlak przez Morze Czarne. A potem wydarzyło się kilka rzeczy – powtórnie otworzono korytarz odeski, ale zboże nadal jechało też przez polskie przejścia kolejowe. Kolejne sprawy są oczywiste i dość niedoceniane: w Europie był dobry sezon dla produkcji zbóż, a wchodziliśmy w ten sezon – i na poziomie Europy i Polski – z dość dużymi zapasami.
Czym są duże zapasy?
Tuż przed rozpoczęciem wojny w Polsce było ok. 3 mln ton zbóż, teraz mamy w magazynach 7 mln ton. To jednak bardzo dużo. Dlatego nie wiem, czy rolnicy mają rację w swoich postulatach, ale gdy krzyczą, że w Polsce jest bardzo dużo zboża – to mają rację. Pszenicy mamy ok. 3,2 mln ton, a kukurydzy 3,7 mln ton.
Skąd takie ogromne zapasy?