Dzisiejsza wizyta w Berlinie prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego była tematem numer jeden w mediach. Przebywającym w Berlinie prezydentem Bronisławem Komorowskim interesowano się umiarkowanie. Nie powinno to zbytnio dziwić, gdyż od rozmów Angeli Merkel z gościem z Paryża zależy stabilność euro i przyszłość Grecji. Czy można sobie wyobrazić sytuację, gdy polsko-niemieckie spotkania na szczycie odgrywać będą taką samą rolę jak francusko-niemieckie? Na razie na to nie wygląda, chociaż niemieccy politycy powtarzają od lat, że Berlin dąży do ukształtowania relacji z Warszawą tak, jak wyglądają one z Paryżem. W sferze formalnej pierwszym krokiem w tym kierunku może być wspólna deklaracja rządów Polski i Niemiec podsumowująca 20-lecie polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. W najbliższy

wtorek zostanie podpisana w Warszawie. Znajdują się w niej nie tylko dziesiątki konkretnych wspólnych projektów od współpracy w rozbudowie infrastruktury kolejowej, po sprawy dotyczące niemieckiej Polonii. Jest też zobowiązanie do znacznej intensyfikacji współpracy politycznej. To na wzór niemiecko-francuskiej deklaracji przyjętej kilka lat temu z okazji 40-lecia traktatu elizejskiego.

Punkt wyjściowy jest jednak zdecydowanie inny. O ile przywódcy Niemiec i Francji spotykają się regularnie dwa razy do roku na obowiązkowych konsultacjach międzyrządowych, o tyle w przypadku Polski i Niemiec w konsultacjach takich zdarzyła się nawet czteroletnia przerwa. Zwraca na to uwagę Bundestag, namawiając rząd do skorzystania z doświadczeń niemiecko-francuskich i wprowadzenia w relacjach z Polską corocznych spotkań w gronie premierów obu krajów i szefów dyplomacji. - Polska jest dla Niemiec pierwszorzędnym partnerem, ale dysponuje innym potencjałem politycznym i gospodarczym niż Francja - zwraca uwagę Kai Olaf Lang z rządowej fundacji Nauka i Polityka.

Polska nie jest też w strefie euro. Warszawa chce być aktywnym uczestnikiem porozumienia Euro Plus, co w Berlinie przyjęto z satysfakcją. Niemcom zależy bez wątpienia na pogłębieniu relacji z Polską nie tylko dlatego, że postrzegają nasz kraj jako aktywnego partnera w kontaktach ze Wschodem. Pragną też ożywić kulejący od lat Trójkąt Weimarski. Jak się mówi w Berlinie, działa on najlepiej bez Francji. To się jednak zmienia, gdyż Paryż pozytywnie ocenia zaangażowanie naszej dyplomacji w Libii i Tunezji. Stolica Francji pozostanie dla Niemiec pierwszym w Europie adresem kontaktowym. Przed Warszawą. Londyn jest na dalszym miejscu.