Jeszcze w tym roku we wszystkich okręgach PiS musi dojść do wyboru nowych władz. Nakazuje to statut partii. I w odróżnieniu od poprzednich wyborów lokalni działacze nie będą zmuszeni do zaakceptowania jako szefa osoby wyznaczonej przez Kaczyńskiego. Będą mogli wybrać go sami.
To z kolei otwiera drogę do przejęcia w ten sposób lokalnych struktur przez ludzi Ziobry, który wśród działaczy PiS w terenie wciąż cieszy się olbrzymią popularnością.
Ziobryści, choć nie wszędzie liderują strukturom okręgowym, w wielu z nich stanowią realną siłę. Tak jest m.in. w okręgach: krakowskim, kaliskim, pilskim, gnieźnieńskim, kieleckim czy opolskim. Rosną w siłę w okręgach radomskim, poznańskim, dolnośląskim i szczecińskim.
W dodatku Ziobro, Kurski i Cymański w kampanii wyborczej objechali wszystkie okręgi, w każdym z nich wspierając jednego – dwóch kandydatów. W efekcie w każdym z okręgów Ziobro może liczyć na zaufanych ludzi i ich zwolenników (nawet jeśli popierani przez niego politycy nie dostali się do parlamentu).
Co to jednak da pozostającemu poza partią Ziobrze, którego zwolennicy powołali już własny Klub Parlamentarny Solidarna Polska (przewodniczy mu poseł Arkadiusz Mularczyk)? Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę, że członkowie nowego klubu nie rezygnują z członkostwa w PiS. Szykuje się kolejna odsłona wojny o wpływy w partii.