Mówiąc o Niemcach, Kaczyński walczy z Ziobrą

Szef PiS nie chce oddać Solidarnej Polsce wyborców o zdecydowanie prawicowych poglądach. Stąd ostre słowa po 11 listopada i spór o miejsca w sali sejmowej

Aktualizacja: 14.11.2011 20:45 Publikacja: 14.11.2011 20:42

Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro

Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Z czasów rządów Donalda Tuska będą zapamiętane trzy główne wydarzenia: katastrofa smoleńska, zatuszowanie afery hazardowej oraz to, że w dniu Święta Niepodległości Niemcy bili Polaków – taki komunikat na temat zajść 11 listopada ogłosił w sobotę Jarosław Kaczyński. Zwołana w nietypowym dlań terminie konferencja prasowa zmieniła debatę na temat piątkowych awantur.

Do jej czasu PiS nie łączono z awanturami wywołanymi przez chuliganów, którzy dołączyli do Marszu Niepodległości. I słusznie, bo jego członkowie ani nie organizowali marszu, ani nie byli widocznymi uczestnikami.

Sytuacja zmieniła się po konferencji. W niedzielnych programach publicystycznych i komentarzach w roli winnych zamieszek zaczęli być obsadzani politycy PiS, którzy bardzo chętnie weszli w konwencję obrony Polaków "bitych przez Niemców", choć wiąże się to z wizerunkowym grillowaniem całej partii.

Ale to, co się wydarzyło, nie jest przejawem medialnej nieudolności czy odruchowym wyrazem fobii antyniemieckiej lidera PiS. Między PiS a Solidarną Polską – klubem sejmowym ziobrystów – zaczął się bowiem ostry bój o  prawicowość. Ziobro widzi PiS zepchnięte w stronę centrum. Kaczyński wie, że jego najbardziej zmotywowani wyborcy to ludzie o zdecydowanie prawicowych poglądach. Stąd nie chce ich oddać Ziobrze.

Spór momentami wygląda groteskowo – np. w opisanej przez "Rz" kłótni, kto na sali plenarnej Sejmu ma siedzieć z prawej strony. W istocie jest to walka o przywództwo na prawicy, a może nawet o obecność w polityce.

Sobotnia konferencja Kaczyńskiego to też spóźniona reakcja na dobry pomysł Solidarnej Polski, która zakwestionowała wybór Wandy Nowickiej na wicemarszałka Sejmu. Przez kilka dni to ziobryści byli głosem prawicowej części wyborców. Ich bojowość, przy jednoczesnej bierności PiS, podsyciła nastroje zniechęcenia wśród tych działaczy, którzy nadal są w partii. – Dlaczego Jarosław wyrzucił Ziobrę? – to częste pytanie, które ostatnio słyszeli szefowie regionów. Za nim szły coraz śmielsze wnioski: np. by Kaczyński oddał władzę komuś młodszemu, a sam został honorowym prezesem. Lub by zwołał kongres partii i poddał się głosowaniu nad wotum zaufania. Narracja z "Niemcami bijącymi Polaków" to próba odzyskania zaufania najwierniejszej części wyborców. – Chyba chwyciło. Ludzie  pozytywnie komentują słowa prezesa – mówi "Rz" jeden z najbardziej znanych  posłów PiS.

Z czasów rządów Donalda Tuska będą zapamiętane trzy główne wydarzenia: katastrofa smoleńska, zatuszowanie afery hazardowej oraz to, że w dniu Święta Niepodległości Niemcy bili Polaków – taki komunikat na temat zajść 11 listopada ogłosił w sobotę Jarosław Kaczyński. Zwołana w nietypowym dlań terminie konferencja prasowa zmieniła debatę na temat piątkowych awantur.

Do jej czasu PiS nie łączono z awanturami wywołanymi przez chuliganów, którzy dołączyli do Marszu Niepodległości. I słusznie, bo jego członkowie ani nie organizowali marszu, ani nie byli widocznymi uczestnikami.

Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele będą zarabiać więcej?
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Publicystyka
Estera Flieger: Wygrał Karol Nawrocki, więc krowy przestały się cielić? Nie dajmy się zwariować
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: 6000 zamrożonych zwłok albo jak zapamiętamy Rosję Putina
Publicystyka
Bogusław Chrabota: O pilny ratunek dla polskich mediów publicznych
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Ukraina może jeszcze być w NATO