Reklama

Dr hab. Anna Kowalczuk: Refundacja innowacji cyfrowych może być sprawniejsza

– W przypadku nowych technologii medycznych nie zawsze najważniejszym kryterium powinna być cena – mówi dr hab. Anna Kowalczuk, wiceprezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.

Publikacja: 26.08.2025 04:28

Sam fakt, że w konkretnym rozwiązaniu pojawia się AI, nie oznacza jeszcze, że jego wartość automatyc

dr hab. Anna Kowalczuk, wiceprezes AOTMiT

Sam fakt, że w konkretnym rozwiązaniu pojawia się AI, nie oznacza jeszcze, że jego wartość automatycznie rośnie

Foto: mat. pras.

Dane medyczne to nowe złoto – truizm, ale kluczowy podczas myślenia o systemie ochrony zdrowia?

Przez pewien czas mówiliśmy o danych medycznych w kategoriach czegoś niezwykle cennego, ale nie odczuwaliśmy tego w praktyce. Tymczasem w Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji funkcjonujemy właśnie dzięki danym. Korzystamy zarówno z publikacji naukowych, jak i z tego, co w świecie danych medycznych jest najcenniejsze, czyli z danych z realnej praktyki klinicznej. Tzw. real-world data są istotnym komponentem oceny technologii medycznych – dostarczają dodatkowych informacji o skuteczności i bezpieczeństwie leczenia w warunkach praktyki klinicznej, uzupełniając wiedzę uzyskaną w badaniach klinicznych. Najlepiej ilustruje to przykład oceny leków. Na etapie rejestracji nowego leku dysponujemy przede wszystkim wynikami badań klinicznych. Są to badania prowadzone w warunkach bardzo ściśle kontrolowanych, z określonymi kryteriami włączenia i wyłączenia pacjentów, z precyzyjnie ustalonymi dawkami oraz harmonogramem obserwacji. Powyższe podejście pozwala wiarygodnie ocenić skuteczność i bezpieczeństwo terapii, ale jednocześnie nie oddaje w pełni złożoności codziennej praktyki medycznej. W realnym świecie lek trafia zaś do pacjentów z różnymi chorobami współistniejącymi, przyjmujących inne terapie, w odmiennych warunkach systemowych czy nawet kulturowych. To wszystko sprawia, że sposób stosowania i efekty terapii mogą się istotnie różnić od tego, co obserwujemy w badaniach klinicznych.

Dlatego właśnie dane z praktyki klinicznej – tzw. real-world data – są tak cenne. Dobrym przykładem może być wykaz technologii lekowych o wysokim poziomie innowacyjności (TLI). Europejska Agencja Leków (EMA) dopuszcza dany lek do obrotu, co oznacza, że uznaje go za bezpieczny i spełniający określone standardy jakości. Nie ocenia jednak, jak bardzo jest on skuteczny w praktyce. W procesie refundacyjnym musimy więc sami dokładnie analizować dostępne dane. Czasem to metodologia badań klinicznych budzi wątpliwości, a czasem ich wyniki nie potwierdzają oczekiwanej skuteczności. W takich sytuacjach, mając na uwadze, że dysponujemy publicznymi środkami, podejmujemy decyzję obarczoną ryzykiem i przyznajemy refundację niejako na kredyt zaufania – licząc na to, że terapia rzeczywiście przyniesie korzyści pacjentom. Następnie w okresie dwóch lat gromadzimy dane od lekarzy, by ocenić, jak faktycznie działa leczenie i jakie ma przełożenie na zdrowie pacjentów. To właśnie w tym momencie dane stają się prawdziwym złotem. Potrzebujemy jednak, aby dane były ustandaryzowane i gromadzone w jednolity sposób. To trochę jak z Excelem – najbardziej nie znosi braków w tabeli. W przypadku pracy z danymi – brakujące lub nieporównywalne informacje znacznie utrudniają analizę i podejmowanie decyzji. Gdybyśmy dysponowali kompletnymi, wysokiej jakości danymi, moglibyśmy odpowiadać na wiele kluczowych pytań, a decyzje podejmowane na poziomie Ministerstwa Zdrowia byłyby łatwiejsze, bo oparte na solidnych podstawach.

Braku danych nie lubi też sztuczna inteligencja, a przecież chcemy ją wykorzystywać w służbie systemu ochrony zdrowia.

Na świecie obserwujemy dynamiczny rozwój technologii nielekowych, w których coraz częściej wykorzystywane są elementy sztucznej inteligencji. Początkowo były to systemy monitorowania glikemii, sensory czy aplikacje mobilne, a dziś mówimy już o wprowadzaniu sztucznej inteligencji do różnych zaawansowanych urządzeń – tomografów, aparatów rentgenowskich itd. Naszym zadaniem jako AOTMiT jest umiejętność oceny takich rozwiązań. Kluczowe pytanie brzmi jednak, czy powinniśmy stosować tradycyjną ocenę technologii medycznych (HTA), jak w przypadku leków, czy korzystać z innych metod. Na technologie cyfrowe trzeba bowiem patrzeć szerzej, uwzględniając m.in. kwestie cyberbezpieczeństwa, ochronę danych, czy weryfikację rezultatów pracy sztucznej inteligencji.

Czytaj więcej

Dane medyczne po nowemu: korzyść dla pacjenta, szansa dla biznesu

Technologie medyczne, które wykorzystują AI, powinny być lepiej wyceniane?

W przypadku nowych technologii medycznych, szczególnie tych opartych na sztucznej inteligencji, nie zawsze najważniejszym kryterium powinna być cena. Sam fakt, że w konkretnym rozwiązaniu pojawia się AI, nie oznacza jeszcze, że jego wartość automatycznie rośnie. Liczą się także inne elementy, które w praktyce mają ogromne znaczenie – np. czas pracy lekarza, szybkość uzyskania wyniku, wygoda korzystania z urządzenia, czy mniejsze obciążenie dla pacjenta.

Reklama
Reklama

Podobnie jak w przypadku leków na choroby rzadkie, których nie da się oceniać wyłącznie przez pryzmat ceny, tak i tutaj potrzebne jest szersze spojrzenie. Innowacyjne technologie cyfrowe wymagają innej miary oceny niż standardowe leki czy urządzenia, bo ich wartość wykracza daleko poza sam koszt zakupu.

Czytaj więcej

Ciężar barier systemowych przytłacza polskich innowatorów

Dlatego absolutnie konieczna jest współpraca międzynarodowa, wymiana doświadczeń i obserwowanie, jak inne systemy adaptują się do wyzwań związanych ze sztuczną inteligencją. Na poziomie Agencji doszliśmy do wniosku, że aby właściwie oceniać technologie oparte na AI, nie wystarczy ich analizować z zewnątrz – musimy sami także aktywnie wykorzystywać AI. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie lepiej poznać jej potencjał, ograniczenia i realny wpływ na system ochrony zdrowia. Docelowo chcielibyśmy, podobnie jak instytucje w całej Europie i poza nią, używać AI do bardziej złożonych zadań, takich jak prowadzenie przeglądów systematycznych, czy ocena dowodów naukowych. Wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski zaproponował nam również skorzystanie z tzw. „piaskownicy AI”, aby podnieść nasze kompetencje. Mam poczucie, że w tym obszarze jesteśmy już na całkiem zaawansowanym etapie.

Dokonaliście już oceny technologii medycznej z wykorzystaniem AI?

Nie mamy jeszcze za sobą pełnej oceny HTA dla takich technologii, ale nie czekamy z założonymi rękami. Z jednej strony chcemy być lepiej przygotowani na moment, gdy taka ocena stanie się konieczna, a z drugiej – już teraz myślimy nad zmianami systemowymi, które usprawnią proces refundacji. Po konsultacjach z organizacjami branżowymi, przedstawiliśmy Ministerstwu Zdrowia konkretne propozycje, w tym pilotażowy tryb dla innowacji cyfrowych. Wzorujemy się nie tylko na Niemczech i Kanadzie, gdzie stosuje się refundację warunkową i równolegle zbiera dane z praktyki, ale także na rozwiązaniach włoskich, gdzie innowacje traktuje się podobnie, jak leki o wysokim stopniu innowacyjności. Dzięki temu pacjenci mogą szybciej korzystać z nowych technologii, a system zyskuje czas i wiedzę, by ocenić ich realną wartość.

Lepszemu wykorzystaniu danych medycznych m.in. dla celów naukowych ma służyć Europejska Przestrzeń Danych dotyczących Zdrowia (EHDS), której pełne wdrożenie ma nastąpić do końca dekady. AOTMiT jest zaangażowany w proces wdrażania EHDS w Polsce?

W tym kontekście warto zwrócić uwagę na główne cele wtórnego wykorzystania danych medycznych. Należą do nich m.in. wzmacnianie polityki zdrowotnej i bezpieczeństwa publicznego, poprawa jakości opieki nad pacjentami, wspieranie rozwoju gospodarki opartej na danych oraz tworzenie precyzyjnych regulacji. We wszystkich tych obszarach AOTMiT odgrywa kluczową rolę, analizując zebrane informacje.

Czytaj więcej

Agencja Badań Medycznych uruchomi pilotaż EHDS dla polskich naukowców
Reklama
Reklama

Spójrzmy na system jako całość – Departament E-Zdrowia w Ministerstwie Zdrowia odpowiada za przygotowanie regulacji prawnych, a Centrum e-Zdrowia (CeZ) wskazuje, jak technicznie wdrożyć rozwiązania. Wciąż jednak pozostaje kwestia merytoryczna. Dane to nie tylko aplikacje czy narzędzia techniczne, lecz przede wszystkim pytanie o to, jakie informacje są naprawdę potrzebne, które parametry warto uwzględnić, a które można pominąć. Właśnie w tym obszarze widzimy rolę Agencji – bo ostatecznie to do nas trafiają zgromadzone dane w procesie oceny. Dlatego rozpoczęliśmy już współpracę z CeZ i jesteśmy na etapie finalizowania porozumienia w tej sprawie.

Jak się nie pokłócić w konglomeracie instytucji zaangażowanych we wdrożenie EHDS? Mamy resorty zdrowia i cyfryzacji, Centrum e-Zdrowia, Agencję Badań Medycznych i AOTMiT, a uczestniczyć w procesie chce również biznes.

Nie widzę tu pola do sporów – każdy ma swoją rolę do odegrania. Przy tak ogromnej liczbie zadań, z jakimi mierzy się Ministerstwo Zdrowia, oddolna inicjatywa instytucji uczestniczących we wdrażaniu rozwiązań, wydaje się czymś naturalnym. Dlatego uważam, że wzajemne porozumienie i jasny podział obowiązków są najlepszą drogą. Jako AOTMiT przekazaliśmy Ministerstwu Zdrowia – propozycje obszarów współpracy (swego rodzaju portfolio), w którym przedstawiliśmy zarówno nasze możliwości, jak i ograniczenia w zakresie wdrażania EHDS. Równolegle współpracujemy z Ministerstwem Cyfryzacji, gdzie powstaje zespół dedykowany sprawom e-zdrowia.

Wspomniała pani o ograniczeniach. O czym tu mowa?

Dziś żyjemy w rzeczywistości RODO, gdzie dostęp do danych szczególnie chronionych musi mieć solidne podstawy prawne. AOTMiT takie uprawnienia posiada, ale wciąż w bardzo ograniczonym zakresie. To trochę tak, jakbyśmy mieli dostęp do biblioteki, w której zgromadzono wszystkie potrzebne informacje, ale klucz do wielu regałów nadal pozostaje poza zasięgiem. Nawet w Systemie Monitorowania Programów Lekowych posiadamy dostęp jedynie do określonych danych, podczas gdy w praktyce niezbędny jest szerszy zakres i pełniejsze informacje. Obecny poziom dostępu nie jest wystarczający do wydawania naszych rekomendacji i opinii.

Dlatego sama platforma danych to jeszcze nie sukces. Sukcesem będzie dopiero nadanie instytucjom – takim jak nasza – odpowiednich uprawnień i kompetencji w oparciu o solidne podstawy prawne. I właśnie w tym kierunku chcemy iść, chcemy w pełni wykorzystać potencjał danych dla dobra pacjentów i całego systemu.

Rozmówczyni

dr hab. Anna Kowalczuk

Absolwentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. W latach 2011-2012 odbyła staż naukowy w amerykańskim Narodowym Centrum Badań Produktów Naturalnych oraz na University of Mississippi. Od kwietnia 2017 r. do czerwca 2022 r., była dyrektorką Narodowego Instytutu Leków, potem związana z firmą AstraZeneca. Od 2024 r. jest wiceprezesem Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT)

Dane medyczne to nowe złoto – truizm, ale kluczowy podczas myślenia o systemie ochrony zdrowia?

Przez pewien czas mówiliśmy o danych medycznych w kategoriach czegoś niezwykle cennego, ale nie odczuwaliśmy tego w praktyce. Tymczasem w Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji funkcjonujemy właśnie dzięki danym. Korzystamy zarówno z publikacji naukowych, jak i z tego, co w świecie danych medycznych jest najcenniejsze, czyli z danych z realnej praktyki klinicznej. Tzw. real-world data są istotnym komponentem oceny technologii medycznych – dostarczają dodatkowych informacji o skuteczności i bezpieczeństwie leczenia w warunkach praktyki klinicznej, uzupełniając wiedzę uzyskaną w badaniach klinicznych. Najlepiej ilustruje to przykład oceny leków. Na etapie rejestracji nowego leku dysponujemy przede wszystkim wynikami badań klinicznych. Są to badania prowadzone w warunkach bardzo ściśle kontrolowanych, z określonymi kryteriami włączenia i wyłączenia pacjentów, z precyzyjnie ustalonymi dawkami oraz harmonogramem obserwacji. Powyższe podejście pozwala wiarygodnie ocenić skuteczność i bezpieczeństwo terapii, ale jednocześnie nie oddaje w pełni złożoności codziennej praktyki medycznej. W realnym świecie lek trafia zaś do pacjentów z różnymi chorobami współistniejącymi, przyjmujących inne terapie, w odmiennych warunkach systemowych czy nawet kulturowych. To wszystko sprawia, że sposób stosowania i efekty terapii mogą się istotnie różnić od tego, co obserwujemy w badaniach klinicznych.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Innowacje w medycynie
Wyzwania edukacji medycznej
Innowacje w medycynie
Agencja Badań Medycznych uruchomi pilotaż EHDS dla polskich naukowców
Patronat Rzeczpospolitej
Naukowcy, lekarze i studenci medycyny z 77 krajów na konferencji MIRCIM 2025 w Krakowie
Patronat Rzeczpospolitej
MIRCIM 2025 – 10. edycja międzynarodowej konferencji medycznej w Krakowie
Patronat Rzeczpospolitej
I Kongres Technologii i Wyrobów Medycznych
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama