– Gdy jedziemy na wakacje do krajów Unii Europejskiej, korzystamy z popularnych portali rezerwacyjnych, płacimy kartą, logujemy się do serwisów streamingowych – świat usług cyfrowych podąża za nami – mówi Łukasz Sosnowski, partner operacyjny Sieci Lekarzy Innowatorów NIL IN. Jak dodaje, dane, które wykorzystujemy w codziennym życiu, są dostępne niezależnie od kraju.
W medycynie jednak tak nie jest. Choć systemy leczenia w krajach UE są w dużej mierze zbieżne, dane medyczne nie „podróżują” razem z nami. Obecnie, jeśli podczas urlopu za granicą dojdzie do wypadku, lekarze na miejscu muszą wykonać badania od zera. Opierają się na informacjach, które pacjent przekaże – pod warunkiem że jest w stanie się porozumieć. Wkrótce ma się to zmienić.
Czytaj więcej
Chociaż RODO ma rangę unijnego rozporządzenia, to przepisy ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku...
Dostęp do danych w całej UE
W marcu weszły w życie przepisy unijnego rozporządzenia o europejskiej przestrzeni danych dotyczących zdrowia (EHDS), które mają poprawić dostęp do elektronicznych danych medycznych w całej Unii Europejskiej i zwiększyć kontrolę pacjentów nad ich danymi dotyczącymi zdrowia. W praktyce oznacza to m.in. transgraniczną wymianę wielu kategorii informacji na potrzeby leczenia pacjenta w krajach UE. EHDS ma też umożliwić pacjentowi dostęp do dokumentacji medycznej niezależnie od państwa członkowskiego, w którym się znajduje. – Podobnie jak korzystamy dziś z elektronicznych zasobów finansowych, w przyszłości będziemy mogli korzystać w dowolnym miejscu UE z naszych danych medycznych – badań, rezonansów czy wyników leczenia – mówi Sosnowski.
Z perspektywy medyka dostęp do historii leczenia pacjenta – również historii leczenia w innym kraju UE – to realne wsparcie w leczeniu. – Lekarz nie musi powtarzać badań, zna historię choroby pacjenta i może działać szybciej, skuteczniej, bezpieczniej. Oczywiście, jak zawsze istnieje ryzyko nadużyć, ale należy je minimalizować przez odpowiednie rozwiązania techniczne i prawne – wskazuje Sosnowski.