W 2024 r. potwierdzono 2,7 tys. przypadków choroby zawodowej, czyli o 9,7 proc. mniej niż rok wcześniej. Tak wynika z najnowszego raportu Instytutu Medycyny Pracy.
W liczbach bezwzględnych największy wzrost odnotowano w grupie przewlekłych chorób narządu głosu, największy spadek zaś w obrębie chorób zakaźnych lub pasożytniczych wraz z ich następstwami, a następnie w grupie pylic płuc.
– Wiele chorób zawodowych w latach poprzednich było związanych z koronawirusem oraz sektorowo z przemysłem czy górnictwem (np. pylice). Koniec pandemii oraz podejmowanie różnego rodzaju starań w kierunku zapewnienia większego bezpieczeństwa pracy w przemyśle wydobywczym mogły wpłynąć na zmniejszenie liczby stwierdzonych chorób zawodowych w tych zakresach – mówi Katarzyna Kamecka, ekspertka Polskiego Towarzystwa Gospodarczego.
Z jej obserwacji wynika, że warunki pracy generalnie się poprawiają.
– Przedsiębiorcy więcej inwestują w poprawę bezpieczeństwa w firmach. Większa jest też świadomość pracowników i zatrudniających co do wagi tego tematu. Z biegiem czasu rozwinęły się też technologie. Środki ochrony indywidualnej czy zbiorowej mają lepszą jakość. To wszystko musiało w końcu wpłynąć na spadek liczby chorób zawodowych, chociaż nie jest on bardzo duży – dodaje, podkreślając jednocześnie, że korzystniejsze statystyki na pewno nie wynikają ze zmian w sposobie orzekania, bo procedury w tym zakresie się nie zmieniły.