Grzebię w pamięci usiłując wskazać szefa resortu finansów, którego podatnicy mogliby ciepło (no, w miarę ciepło) wspominać. Balcerowicz? Chwalą go tylko ci, którzy doceniają sukces polskiej transformacji. Populiści zadbali, by było ich niewielu. Belka? Jako jedyny ma „swój” podatek, o którego likwidację od lat, z różnym natężeniem, toczą się nieprzerwane boje. Kołodko? Zapamiętany głównie z nietuzinkowych konferencji prasowych, kilku bon motów („co ma rosnąć, rośnie, co ma spadać, spada”), przez niektórych – także z jego „Strategii dla Polski”. Jerzy Osiatyński, Paulina Wasilewska-Trenkner? Fachowcy. Raczej zapomniani. Może Zyta Gilowska? Waloryzacja progów podatkowych i kwoty wolnej od podatku, do tego zniesienie podatku od spadków i darowizn dla najbliższej rodziny.
Czytaj więcej
W przyszłym roku banki poniosą nawet 7 mld zł dodatkowych obciążeń fiskalnych – szacuje ZBP. O ty...
Bez wątpienia, większość z wymienionych starała się dbać o względną równowagę finansów publicznych. Broniła budżetu przed nadmiernym wzrostem wydatków. Za ich czasów mówiło się, że minister finansów nie jest od lubienia.
Psucie finansów państwa
Wszystko zmieniło się za drugich rządów PiS, które wyśmiało tezę swoich poprzedników, że w budżecie nie ma pieniędzy na wszystko. I zaczęło rozsypywać pieniądze, najzwyczajniej w świecie kupując poparcie wyborców. Tego, że za pieniądze ich samych się nie mówiło, zresztą duża część wyborców i tak nie rozumie, na czym polegają podatki. Sondaże pokazują, że tylko 60 proc. Polaków wie, że płaci VAT, a 50 proc. – akcyzę za alkohol, wyroby tytoniowe i paliwo. Wmówienie im, że stać nas na wszystko, przyszło w tej sytuacji bardzo łatwo.
Czytaj więcej
Ministerstwo Finansów planuje podwyżkę stawki podatku dochodowego od banków – powiedział PAP wice...