Grzebię w pamięci usiłując wskazać szefa resortu finansów, którego podatnicy mogliby ciepło (no, w miarę ciepło) wspominać. Balcerowicz? Chwalą go tylko ci, którzy doceniają sukces polskiej transformacji. Populiści zadbali, by było ich niewielu. Belka? Jako jedyny ma „swój” podatek, o którego likwidację od lat, z różnym natężeniem, toczą się nieprzerwane boje. Kołodko? Zapamiętany głównie z nietuzinkowych konferencji prasowych, kilku bon motów („co ma rosnąć, rośnie, co ma spadać, spada”), przez niektórych – także z jego „Strategii dla Polski”. Jerzy Osiatyński, Paulina Wasilewska-Trenkner? Fachowcy. Raczej zapomniani. Może Zyta Gilowska? Waloryzacja progów podatkowych i kwoty wolnej od podatku, do tego zniesienie podatku od spadków i darowizn dla najbliższej rodziny.