3 lipca premier Donald Tusk zadeklarował, że w ciągu trzech tygodni Polska podpisze Konwencję Rady Europy ws. zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Abp Wiktor Skworc wyraził zdecydowany sprzeciw wobec tych planów.
Mylą się różni, którzy uważają, że chrześcijaństwo przyczyniło się do pomniejszenia roli kobiety, a nawet do tworzenia podglebia dla aktów przemocy względem niej.
Sugeruje to również absurdalny projekt konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, forsowany ostatnio przez lewacką ideologię. Trwa zmaganie w polskim rządzie czy spreparowany w Brukseli materiał w naszym kraju przyjąć. Trudno tu i teraz omawiać skutki prawne i społeczne, jakie może przynieść ratyfikacja konwencji. Mnie osobiście niepokoi, że w tytule znalazły się słowa: i przemocy domowej, gdzie dom został dookreślony jako miejsce przemocy. Wiemy, że może się ona – w tym najbardziej dla człowieka bezpiecznym miejscu – a więc w rodzinie, w domu zdarzyć; ale to margines.
Lecz zarazem zauważył:
Wiemy też, że dziś miejscem narastającej przemocy wśród rówieśników jest niestety szkoła, co jest efektem promowania przemocy w mediach elektronicznych, szczególnie w grach komputerowych. Życie – dopisało ostatnio do tych słów tragiczny komentarz: strzelanina w kinie w Denver. Śledztwo w tej sprawie będzie trwało pewnie w nieskończoność, a nam spontanicznie nasuwają się pytania: czy jej sprawca nie jest produktem uczenia zabawowego zabijania ludzi – bez ponoszenia konsekwencji? Czy zabójca nie inspirował się filmowymi postaciami aż do zatarcia granicy miedzy nierzeczywista przestrzenią a rzeczywistością?