Andrzej Krauze o mediach: Zwycięża nijakość, brak wykształcenia i tępota

Rysownik mówi, że "to, co dzieje się obecnie, zmierza w kierunku PRL-u, zmierza w kierunku Polskiej Zjednoczonej Platformy Obywatelskiej"

Publikacja: 28.08.2012 11:49

Andrzej Krauze o mediach: Zwycięża nijakość, brak wykształcenia i tępota

Foto: Fotorzepa, ms Michał Sadowski

Autor stałego komentarza rysunkowego na łamach „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze”, zarazem wieloletni współpracownik „Guardiana”, „The Times”, „Observer”, „The Sunday Telegraph”, wcześniej również ilustrator książek także w drugim obiegu (m.in. „Folwark Zwierzęcy” G. Orwella) w rozmowie z Błażejem Torańskim, którą publikuje portal Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, mówi:

Może to, co się dzieje obecnie, przypomina PRL, ale oczywiście wolność słowa jeszcze istnieje. Ukazywanie się moich rysunków jest tego przykładem.

Oczywiście nie wszędzie taka wolność istnieje. Rozumiem rozgoryczenie ludzi, którzy nie mogą napisać czy powiedzieć tego, co myślą, którzy stracili pracę za swoje przekonania. Stracili swoje programy radiowe, czy telewizyjne. To, co się dzieje obecnie zmierza w kierunku PRL-u, zmierza w kierunku Polskiej Zjednoczonej Platformy Obywatelskiej i jej rządów, a jeśli pomyśli się, ile osób wspierających obecnie Platformę, działających w niej i korzystających z jej ochrony korzystało również z tego samego za czasów PRL-u, to włos na głowie dęba staje.

Podkreśla też, że nawet, gdy działał w cieniu Głównego Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk i obficie stosował mowę ezopową, to:

Niezależnie od „oszukiwania” cenzury staram się tworzyć rysunki tak, żeby były uniwersalne i zrozumiałe nie tylko w dniu publikacji, ale i lata potem. I nie tylko w Polsce. Używanie atrybutów ezopowych czy zwierzęcych bardzo pomaga w dążeniu do uniwersalności.

I zaznacza:

Nawet w okresie PRL-u nie narzekałem, że mi co drugi rysunek zatrzymywano albo, że na wszelki wypadek zatrzymywano publikowanie moich jakichkolwiek rysunków, bo wszystko co rysowałem z czymś niebezpiecznym się kojarzyło. Powody zatrzymywania rysunków obecnie są na pewno w każdym przypadku inne. Jakaś autocenzura z pewnością też istnieje.

Co jest znakiem naszych czasów:

Poprawność polityczna tryumfuje, wygoda, a także inne spojrzenie na rzeczywistość niż moje. Młode kadry dochodzą do władzy – najbardziej te zmiany odczuwam w londyńskim „Guardianie”, w którym publikuję od 23 lat. Większość moich prac z lat 90. tam drukowanych nie zyskałaby aprobaty moich obecnych redaktorów. I nie chodzi tylko o poglądy polityczne – przede wszystkim chodzi o rodzaj estetyki, o ilość czerni używanej przeze mnie, o wizualną stronę moich prac. W tej chwili zwycięża nijakość, brak wykształcenia i tępota.

"W tej chwili". Lecz przecież chwila ta wiecznością nie jest.

Autor stałego komentarza rysunkowego na łamach „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze”, zarazem wieloletni współpracownik „Guardiana”, „The Times”, „Observer”, „The Sunday Telegraph”, wcześniej również ilustrator książek także w drugim obiegu (m.in. „Folwark Zwierzęcy” G. Orwella) w rozmowie z Błażejem Torańskim, którą publikuje portal Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, mówi:

Może to, co się dzieje obecnie, przypomina PRL, ale oczywiście wolność słowa jeszcze istnieje. Ukazywanie się moich rysunków jest tego przykładem.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa