Autor stałego komentarza rysunkowego na łamach „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze”, zarazem wieloletni współpracownik „Guardiana”, „The Times”, „Observer”, „The Sunday Telegraph”, wcześniej również ilustrator książek także w drugim obiegu (m.in. „Folwark Zwierzęcy” G. Orwella) w rozmowie z Błażejem Torańskim, którą publikuje portal Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, mówi:
Może to, co się dzieje obecnie, przypomina PRL, ale oczywiście wolność słowa jeszcze istnieje. Ukazywanie się moich rysunków jest tego przykładem.
Oczywiście nie wszędzie taka wolność istnieje. Rozumiem rozgoryczenie ludzi, którzy nie mogą napisać czy powiedzieć tego, co myślą, którzy stracili pracę za swoje przekonania. Stracili swoje programy radiowe, czy telewizyjne. To, co się dzieje obecnie zmierza w kierunku PRL-u, zmierza w kierunku Polskiej Zjednoczonej Platformy Obywatelskiej i jej rządów, a jeśli pomyśli się, ile osób wspierających obecnie Platformę, działających w niej i korzystających z jej ochrony korzystało również z tego samego za czasów PRL-u, to włos na głowie dęba staje.
Podkreśla też, że nawet, gdy działał w cieniu Głównego Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk i obficie stosował mowę ezopową, to:
Niezależnie od „oszukiwania” cenzury staram się tworzyć rysunki tak, żeby były uniwersalne i zrozumiałe nie tylko w dniu publikacji, ale i lata potem. I nie tylko w Polsce. Używanie atrybutów ezopowych czy zwierzęcych bardzo pomaga w dążeniu do uniwersalności.