Zarówno zadeklarowani przeciwnicy przerywania ciąży, jak i radykalni zwolennicy prawa kobiet do aborcji nigdy nie uznali tzw. kompromisu aborcyjnego, czyli ustawy z 1993 roku. Zakazała ona wykonywania w Polsce zabiegów przerywania ciąży, ale wprowadziła od tej zasady trzy wyjątki, o które nieustannie toczą się spory. W tej wojnie padły już wszystkie możliwe argumenty: o zabijaniu najbardziej bezbronnych dzieci i o dramatycznych decyzjach kobiet, które znalazły się?w szczególnie trudnym położeniu. O cywilizacji śmierci i o państwie wyznaniowym. O prawie do życia i o prawie do decydowania, ile dzieci rodzina jest w stanie wychować i wykształcić. Obie strony nigdy nie nawiązały bodaj najmniejszej nici porozumienia, bo gdy chodzi o pryncypia, jest to niemożliwe.

Najnowszy spór toczy się wokół tzw. względów eugenicznych, czyli przypadków ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia lub choroby płodu. Sejm ma dzisiaj zdecydować, czy odrzucić ten projekt w pierwszym czytaniu, czy też przesłać do dalszych prac. Obie strony sporu wytoczyły najcięższe działa. Ruchy pro life, które forsują zmianę, wystąpiły z kampanią skierowaną do posłów. Fundacja „Pro-prawo do życia" zaapelowała wczoraj do sumienia parlamentarzystów, by skierowali projekt do dalszych prac w komisjach. Podczas konferencji prasowej działacze Fundacji poinformowali, że od kilku dni prowadzą akcję „Zadzwoń do posła", w ramach której zachęcają obywateli do rozmów z posłami na temat prawa do życia i podają numery telefonów do polityków. Ci, którzy nie poprą zmiany, mogą się spodziewać, że ich nazwiska zostaną podane do wiadomości lokalnych społeczności. Przygotowano także spot telewizyjny pokazujący m.in. fragmenty płodu po aborcji. Głos zabrał też episkopat, który w liście pasterskim odczytywanym w kościołach w ostatnią niedzielę przypomniał, że „niezależnie od warunków zewnętrznych i trudności, jakie pojawiają się w życiu, zarówno tych ekonomicznych, jak i społecznych, dziecko nie może być traktowane jako ciężar czy zagrożenie dla ojca lub matki bądź dla ich rodziny".

Z kolei środowiska feministyczne, które sprzeciwiają się temu projektowi, przywołują świeżutką, bo z 6 października, decyzję Biura Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, które odrzuciło projekt rezolucji wzywającej państwa członkowskie do wprowadzenia zakazu przerywania ciąży z tzw. względów eugenicznych. Biuro uznało, że taki zakaz byłby pogwałceniem prawa kobiety do dokonywania świadomego i odpowiedzialnego wyboru.

– Dlatego zdecydowano, że Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy nie będzie nad tą rezolucją pracowało – informuje z triumfem Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. I radzi, by polscy parlamentarzyści wzięli to pod uwagę.

Po latach sporów trudno jednak nie zauważyć, że podgrzewanie emocji wokół prawa do aborcji jest coraz trudniejsze, a obie strony, mimo że się?mobilizują, robią to jakby z obowiązku. I trudno się?dziwić, bo zapewne skończy się tak jak zwykle, czyli utrzymaniem wygodnego status quo.