Projektu zakłada, że osoby do 25. roku życia miałyby otrzymać gwarancje od każdego kraju członkowskiego uzyskania w ciągu czterech miesięcy od ukończenia szkoły lub utraty pracy oferty szkolenia lub nowej pracy.
Rybiński nie wyobraża sobie takiego rozwiązania:
Niestety nie wiem, jakie rodzaju to ma być gwarancja. Przecież to nie urzędnicy tworzą miejsca pracy, tylko biznes - sektor prywatny. Czyli jeżeli np. będzie bardzo ciężka recesja i prywatny sektor nie będzie zatrudniał, to nie ma takiej możliwości, żeby jakikolwiek urzędnik czy jakikolwiek rząd w jakimkolwiek kraju czy nawet cała Komisja Europejska zagwarantowała, że młody człowiek dostanie pracę, bo tej pracy nie będzie. Rozumiem więc, że wtedy zostanie on wysłany na szkolenie, ale ze szkolenia się nie wyżyje - w końcu jakieś pieniądze trzeba zarabiać. Dlatego, nie znając szczegółów tej dyrektywy, uważam, że zamiast uchwalać kolejne przepisy, które coś młodym gwarantują, powinniśmy skupić się na szybszych reformach w gospodarkach krajów Unii Europejskiej, żeby po prostu te miejsca pracy powstawały.
I dodaje:
Coraz mniej mi się podoba sposób w jaki Komisja Europejska funkcjonuje w tych kryzysowych czasach, bo robią coraz większe głupstwa. Dlaczego niby mamy gwarantować miejsca pracy, czyli u młodych ludzi tworzyć mentalność pracobiorcy.