Jeśli w sprawie likwidacji małych sądów premier stanie po stronie Jarosława Gowina, to w sejmowym głosowaniu zmiażdży go PSL zjednoczone z całą opozycją. Upokarzany przez Donalda Tuska lider PSL Janusz Piechociński tylko czeka na taką okazję.
Podczas sobotniej rady krajowej – zlotu najważniejszych ludzi Platformy – Donald Tusk najostrzej punktował ministra sprawiedliwości, choć z nazwiska go nie wymienił. – W ideologicznym szale nie przebijemy naszych politycznych konkurentów – mówił o światopoglądowych konfliktach w Platformie, których twarzą stał się Gowin.
Nadchodzi czas prób
Ministra na posiedzeniu nie było. W rozmowie z „Rz” zapewnia, że rozłożył go ból korzonków i że nie jest to choroba dyplomatyczna.
Dla relacji Tuska i jego ministra nadchodzi czas próby. W środę Trybunał Konstytucyjny orzeknie, czy zgodna z prawem była decyzja Gowina, który wydał rozporządzenie likwidujące jedną czwartą sądów rejonowych w małych miastach. Lokalna Polska to akwen PSL, dlatego też ludowcy bronią małych sądów jak niepodległości. I dlatego skierowali do Trybunału Gowinową reformę.
Trybunał musi zdecydować, czy sądy można likwidować ministerialnym rozporządzeniem, czy też wyłącznie ustawą. Co się stanie, jeśli Gowin przegra? Do tej pory premier, delikatnie i z zastrzeżeniami, ale popierał ministra. Rzecznik Tuska Paweł Graś już sugeruje, że jeśli projekt okaże się niezgodny z konstytucją, to znaczy, że Gowin wprowadził premiera w błąd. Ale minister szantażuje premiera, opowiadając w mediach, że jeśli zostanie wyrzucony, to wystartuje przeciwko niemu na szefa Platformy.