– Cieszę się, że dzisiaj telewizja rządowa kameruje to mieszkanie i sąsiedzi już informują mnie o tym, że zainteresowała państwa bardziej sprawa tej kawalerki niż moje spotkanie z prezydentem Donaldem Trumpem – powiedział Karol Nawrocki, popierany przez PiS kandydat, w Węgrowie. Chodzi oczywiście o kawalerkę przejętą przez Nawrockiego od pana Jerzego, starszego mężczyzny, w zamian za opiekę (tak twierdziła rzeczniczka Nawrockiego, opowiadając o rzekomej trosce, jaką wykazywał się kandydat).
Czytaj więcej
Prezes IPN Karol Nawrocki składa oświadczenia majątkowe, ale nie wyraża zgody na ich upublicznien...
Sztab Nawrockiego wybrał przemoc. Czy rozsądnie?
Kandydat PiS wydaje się więc na poważnie wierzyć, że sukces spotkania z Donaldem Trumpem w Białym Domu był tak wielki, że koniecznie należało go „przykryć” jakimś skandalem. 10 minut rozmowy i wspólna fotka z prezydentem USA ma przysporzyć kandydatowi prawicy sympatii społecznej, tak jak PiS-owi miało pomóc politycznie oklaskiwanie Donalda Trumpa w Sejmie. Sukces jednak w obu przypadkach był umiarkowany.
Sztab Nawrockiego rozpoczął więc zmasowany kontratak, oskarżając media o współpracę ze służbami i „demaskując” antypisowskie poglądy opiekunki pana Jerzego w DPS, która opowiedziała Onetowi m.in. o tym, że żadnej pomocy dla starszego mężczyzny nie było. Politycy podgrzali atmosferę, jak się tylko dało, powodując, że teraz sprawa stanie się znana po obu stronach politycznej barykady i nie ograniczy się już tylko do bańki liberalnej. Czy to na pewno dobry pomysł?
Nie bardzo. W kampanii, szczególnie na ostatniej prostej, chodzi o to przecież, by skutecznie demobilizować wyborców przeciwnika. Otoczenie Nawrockiego zrobiło natomiast wszystko, by zmobilizować wyborców Rafała Trzaskowskiego. Ton i sposób komunikowania się podczas konferencji prasowej oraz ostry, a wręcz pełen furii atak na media, były być może niezłym widowiskiem dla „żelaznych” wyborców PiS, ale na pewno nie dla tych, którzy się wahają i chcieliby usłyszeć przekonujące argumenty wypowiadane spokojnym głosem. Najlepiej przez kogoś o zdolnościach hipnotyzerskich.