Żołnierz jest rezerwistą w 252. Dywizji Sił Obronnych Izraela. Opisał praktyki swojej jednostki, która otrzymywała rozkazy strzelania do każdego, kto przekroczy „strefy zakazane” – niezależnie od tego, czy stanowił zagrożenie.
– Mamy teren, na którym działamy, a gdzie rozkazy brzmią: każdy, kto wejdzie, musi zginąć – cytuje go Sky News. – Jeśli ktoś jest w środku, jest niebezpieczny, trzeba go zabić. Bez względu na to, kim jest – dodał.
Czytaj więcej
Głównym tematem poniedziałkowych rozmów izraelskiego premiera Beniamina Netanjahu z Donaldem Trum...
Decyzje zależne od nastroju dowódcy
Według relacji rezerwisty, jego jednostka stacjonowała na granicy obszaru zamieszkałego przez cywilów, gdzie żołnierze spali w domu należącym do przesiedlonych Palestyńczyków. Wokół ich kwatery istniała „linia zakazanej strefy”, której przekroczenie przez mieszkańców najczęściej kończyło się śmiercią.
Żołnierz podkreślił, że ostateczna decyzja, czy do osoby, która naruszyła wspomnianą strefę, strzelać, czy wziąć ją do niewoli, zależy od dowódcy na miejscu. – Mogą zostać zastrzeleni, mogą zostać pojmani. To naprawdę zależy od dnia i nastroju dowódcy. Ludzie, którzy – przekroczyli ten obszar, byli najczęściej rozstrzeliwani – stwierdził.