Maziarski vs. Żakowski, czyli pojedynek stulecia

Jacek Żakowski i Wojciech Maziarski oskarżają się wzajemnie na łamach "Gazety Wyborczej"

Publikacja: 10.06.2013 18:22

Wojciech Maziarski. Jacek Żakowski. Wydawałoby się, dwa potężne intelektualne filary publicystyki "Gazety Wyborczej". Teraz okazuje się, że filary te zwróciły się przeciwko sobie. Jak brat przeciwko bratu, jak towarzysz broni przeciwko towarzyszowi broni, w końcu jak liberał przeciw liberałowi. Jak doszło do tej dramatycznej schizmy? Poszło o handel w niedzielę. Żakowski był za, w imię walki z konsumpcjonizmem. Maziarski to wyśmiał, oskarżając swojego redakcyjnego kolegę o zamach na jego wolność wyboru "modelu życia". Musiało to urazić subtelny umysł red. Żakowskiego, bo ten kąśliwie (nawet jeśli w nieprzystający do sytuacji sposób) odpowiedział na łamach "GW". Użył nawet swojej tajnej broni - argumentu ad IV RP.

Pochwaleni niech będą obdarzeni słuchem absolutnym członkowie orkiestr oraz chórów wydający osobiste C, nie naruszając harmonii smyków, trąb i krtani. Bez nich Maria Peszek nie mogłaby zaśpiewać dwuwiersza: "W owczym pędzie giną owce/ a ja schodzę na manowce". Bez nich owce bezkarnie łaziłyby po manowcach i nie wiadomo co by tam znalazły.

???Moim ulubionym artystą tej grupy jest red. Wojciech Maziarski. Niech będzie upamiętniony. Bo trzeba talentu, by tak jak on za rządów Kaczyńskiego znacząco wpisać się w paranoję IV RP, lustrując Ryszarda Kapuścińskiego, a kilka lat później, gdy rządzą liberałowie, równie znacząco wpisywać się w obsesje "rynkowego fundamentalizmu".

Aby brzmieć tak donośnie, niezależnie od tego, w jakim chórze się śpiewa, trzeba wyjątkowej sprawności w uciekaniu od faktów i refleksji. Gdy wypadało maltretować "agentów", Maziarski na łamach "Newsweeka" twardo pytał Ernesta Skalskiego: "Czy nie za łatwo go [Kapuścińskiego] rozgrzeszamy?"

- lustruje lustratora Maziarskiego Żakowski. Lecz chórzysta Maziarski nie pozostał mu dłużny.

Przez długie lata myślałem, że w tej kwestii stoimy z Jackiem po tej samej stronie barykady. Doskonale pamiętam rok 1990, kiedy Żakowski pełnił funkcję rzecznika prasowego Obywatelskiego Klubu Paramentarnego i udzialał PR-owego wsparcia planowi Balcerowicza. Chwała mu za to.

Ostatnio widzę, że radykalnie zmienił poglądy. Wierzę, że uczynił to wiedziony wewnętrznym przekonaniem i nie zarzucam mu koniunkturalizmu. Żałuję tylko, że lepsze idee zastąpił gorszymi.

I co my, wierni czytelnicy mamy teraz myśleć?

Wojciech Maziarski. Jacek Żakowski. Wydawałoby się, dwa potężne intelektualne filary publicystyki "Gazety Wyborczej". Teraz okazuje się, że filary te zwróciły się przeciwko sobie. Jak brat przeciwko bratu, jak towarzysz broni przeciwko towarzyszowi broni, w końcu jak liberał przeciw liberałowi. Jak doszło do tej dramatycznej schizmy? Poszło o handel w niedzielę. Żakowski był za, w imię walki z konsumpcjonizmem. Maziarski to wyśmiał, oskarżając swojego redakcyjnego kolegę o zamach na jego wolność wyboru "modelu życia". Musiało to urazić subtelny umysł red. Żakowskiego, bo ten kąśliwie (nawet jeśli w nieprzystający do sytuacji sposób) odpowiedział na łamach "GW". Użył nawet swojej tajnej broni - argumentu ad IV RP.

Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Sędziowie decydują o polityce Rumunii
Publicystyka
Marek Migalski: Prawa mężczyzn zaważą na kampanii prezydenckiej?
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Szary koń poszukiwany w kampanii prezydenckiej
Publicystyka
Marek Kutarba: Jak Polska chce patrolować Bałtyk bez patrolowców?
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rafał Trzaskowski musi przestać być warszawski, żeby wygrać wybory
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką