Rosjanie znają granice

Także za kadencji Obamy interesy USA i Rosji na obszarze byłego ZSRR mogą się okazać sprzeczne – przewiduje ekspert ds. Rosji Samuel Charap w rozmowie z Jędrzejem Bieleckim.

Aktualizacja: 25.09.2013 00:13 Publikacja: 25.09.2013 00:10

Rosjanie znają granice

Foto: rp.pl

Władimir Putin odniósł błyskotliwe zwycięstwo dyplomatyczne, odbierając Stanom Zjednoczonym inicjatywę w sprawie Syrii. Czy Kreml pójdzie teraz za ciosem i będzie się starał przywrócić dwubiegunowy świat, jaki istniał w czasach zimnej wojny?

Samuel Charap:

Absolutnie nie. Putin nie ma takich ambicji. Rozumie, że Rosja nie ma szans w otwartej rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi. Sygnalizował to choćby Siergiej Ławrow, szef rosyjskiej dyplomacji, przyznając, że Rosjanie nie pójdą na wojnę z powodu Syrii.

To dlaczego Kremlowi tak bardzo zależy na obronie reżimu Baszara Asada. Czy chodzi o obronę rosyjskiej bazy marynarki wojennej w Tartus, jedynej, jaką Rosjanie mają za granicą?

Tu nie chodzi o samego Asada, ale o to, jak będą wyglądały stosunki międzynarodowe w przyszłości. Putin nie wierzy, że Obama rzeczywiście chce interweniować w Syrii z powodów humanitarnych. Uważa, że tak naprawdę Amerykanom chodzi o zmianę reżimu na taki, który byłby im przyjazny. Putin uważa, że Rosja popełniła kardynalny błąd, zgadzając się w Radzie Bezpieczeństwa na taką interwencję w Libii, i nie chce tego błędu powtórzyć.

Bo zależy jej na utrzymaniu poprzez reżim Asada wpływów na Bliskim Wschodzie?

Jakkolwiek nieprawdopodobnie to by brzmiało, Putin obawia się precedensu, który później mógłby zostać wykorzystany do obalenia autorytarnych reżimów na obszarze byłego ZSRR i nawet w samej Rosji. Ale jest też inny argument. Kreml uważa, że na Bliskim Wschodzie możliwe są tylko dwa typy reżimów: laickich autokratów i ekstremistów religijnych. I, twierdzą Rosjanie, amerykańska interwencja w Iraku, Libii, ale także Afganistanie – doprowadziła do przejęcia władzy właśnie przez islamistów. A to powoduje ogromne problemy dla wszystkich, przede wszystkim dla Rosji, gdzie mieszka 20 milionów muzułmanów, i która musi prowadzić wojnę z tzw. kalifatem kaukaskim.

Ale czy strategia blokowania przez Kreml wszelkich decyzji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nie prowadzi do marginalizacji jednej z ostatnich instytucji, która daje Rosji status supermocarstwa?

Rosjanie zdają sobie sprawę z takiego ryzyka. Ale uważają, że to i tak lepsze niż układ, w którym Rada Bezpieczeństwa sankcjonuje zmiany reżimów, które są nieprzychylne Stanom Zjednoczonym.

Miedwiediew, gdy był prezydentem Rosji, znalazł wspólny język z Barackiem Obamą. Obaj zbudowali pragmatyczne stosunki i sporo osiągnęli

Nie tylko konflikt wokół Syrii, ale także przyznanie przez Putina azylu Edwardowi Snowdenowi doprowadziły do dramatycznego pogorszenia stosunków amerykańsko-rosyjskich. Czy kiedykolwiek od rozpadu ZSRR były one tak złe?

Były gorsze w 2008 roku, gdy Moskwa wypowiedziała wojnę Gruzji. Ale faktem jest, że „reset" stosunków z Rosją, który ogłosił po dojściu do władzy Barack Obama, należy do przeszłości.

Czy musiało do tego dojść?

Tak się stało z dwóch powodów. Po pierwsze „reset" nigdy nie miał prowadzić do przekształcenia Rosji w europejską demokrację. Chodziło raczej o załatwienie konkretnych spraw. I to się udało nadzwyczaj dobrze. Waszyngton i Moskwa porozumiały się w sprawie ograniczenia liczby rakiet strategicznych, nałożenia sankcji na Iran, transportu amerykańskich wojsk do Afganistanu, przyjęcia Rosji do Światowej Organizacji Handlu. Jednak siłą rzeczy w pewnym momencie liczba spraw, które można wspólnie załatwić, musiała się wyczerpać.

I tak właśnie się stało. Koniec „resetu" to także wynik ewolucji rosyjskiej polityki wewnętrznej. Gdy pod koniec 2011 roku Putin zapowiedział, że będzie ponownie ubiegał się o stanowisko prezydenta, popierająca go dotąd klasa średnia uznała, iż nie jest to człowiek, który może doprowadzić do modernizacji kraju. Prezydent wciąż jest zapewne najbardziej popularnym politykiem w kraju, ale jego elektorat prawdopodobnie nie stanowi już większości. I są to ludzie całkiem innego rodzaju: pracownicy budżetówki, emeryci, mieszkańcy wsi. Aby utrzymać ich poparcie, Putin sięgnął więc do haseł nacjonalistycznych, a także antyamerykanizmu. To zadało cios „resetowi".

Mówi pan, że brak demokracji to jeden z powodów, dla których stosunki amerykańsko-rosyjskie tak się pogorszyły. Jednak Ameryka utrzymuje doskonałe stosunki z krajami, które trudno uznać za demokracje, jak choćby Arabią Saudyjską.

To prawda, jednak za czasów Borysa Jelcyna Rosja zdawała się iść w kierunku demokracji i te nadzieje zostały zawiedzione. Podjęła także, w przeciwieństwie do Arabii Saudyjskiej, zobowiązania w ramach OBWE, których nigdy nie wypełniła.

Na ile na stosunkach amerykańsko-rosyjskich zaciążyły odmienne osobowości Władimira Putina i Dmitrija Miedwiediewa?

Miedwiediew, gdy był prezydentem Rosji, znalazł wspólny język z Barackiem Obamą. Obaj zbudowali pragmatyczne stosunki i sporo osiągnęli. Putin nie ma takiego doświadczenia. Przeciwnie, uważa, że został zdradzony przez George'a W. Busha. Opowiedział o tym podczas pierwszego spotkania z Obamą, które relacjonował „New York Times". Zdaniem Putina Bush nie dotrzymał słowa w tak kluczowych sprawach jak wstrzymanie projektu tarczy antyrakietowej czy uregulowanie rosyjsko-amerykańskich stosunków na terenie byłego ZSRR. To powoduje, że Putin do dziś pozostaje wobec Stanów Zjednoczonych nieufny.

Teraz chyba już takich podejrzeń mieć nie powinien, bo Obama mocno zredukował projekt tarczy antyrakietowej i zapowiedział, że wycofuje się z Europy, gdyż musi skoncentrować siły Ameryki na rejonie Azji i Pacyfiku.

Gdy mierzymy zaangażowanie Stanów Zjednoczonych na obszarze byłego ZSRR deklaracjami, to rzeczywiście administracja Obamy wychodzi niekorzystnie na tle swojego poprzednika. Ale jeśli chodzi o konkretne osiągnięcia w tym regionie, to Bush ma ich niewiele. Można wręcz mówić o porażce, której symbolem pozostaje wojna w Gruzji w 2008 roku. Ówczesna polityka Waszyngtonu okazała się kontrproduktywna, bo dawne republiki radzieckie same nie były gotowe do przeprowadzenia reform. Jak jednak pokazuje przykład Polski z lat 90., gdy kraj jest zdeterminowany, może osiągnąć bardzo wiele. Jeśli więc Ukraina będzie rzeczywiście chciała integracji z Zachodem, Stany Zjednoczone jej pomogą. Tak więc także za kadencji Obamy interesy USA i Rosji na obszarze byłego ZSRR mogą okazać się sprzeczne.

Czy sprawa Snowdena dodatkowo pogorszyła stosunki między Rosją i Ameryką czy raczej to tylko odzwierciedlenie i tak już istniejących problemów?

Ja bym powiedział, że raczej to drugie. Tak jak w okresie zimnej wojny struktury wojskowe i aparat wywiadu obu krajów pozostają wobec siebie wrogo nastawione. Właśnie dlatego tej sprawy nie udało się rozwiązać metodami dyplomatycznymi. I właśnie dlatego w sporze o tarczę antyrakietową Rosja nadal chce mieć gwarancje, że w razie czego będzie w stanie doprowadzić do unicestwienia Ameryki.

Do jakiego stopnia złe stosunki między Stanami Zjednoczonymi i Rosją mają znaczenie dla świata?

Gdy Rosja i USA nie potrafią się dogadać, to nie może być mowy o skutecznym rozwiązywaniu najważniejszych problemów bezpieczeństwa międzynarodowego. Myślę tu o Afganistanie, atomowych ambicjach Iranu, procesie pokojowym między Izraelem i Palestyńczykami, rozbrojeniu, Korei Północnej, obronie przeciwrakietowej. Dopóki relacje między Obamą i Putinem się nie poprawią, nie spodziewam się przełomu w żadnym z tych obszarów. Ale z drugiej strony Rosja nie będzie też chciała doprowadzić do otwartego kryzysu. Jeśli dojdzie na przykład do wniosku, że irański program atomowy zaszedł tak daleko, iż Izrael może zdecydować się na samodzielną interwencję, nawiąże współpracę z Waszyngtonem. Rosjanie znają granice, których przekroczyć nie mogą.

Samuel Charap jest ekspertem International Institute for Strategic Studies w Waszyngtonie, think tanku zajmującego się polityką międzynarodową oraz kwestiami bezpieczeństwa. Jest specjalistą ds. Rosji

Władimir Putin odniósł błyskotliwe zwycięstwo dyplomatyczne, odbierając Stanom Zjednoczonym inicjatywę w sprawie Syrii. Czy Kreml pójdzie teraz za ciosem i będzie się starał przywrócić dwubiegunowy świat, jaki istniał w czasach zimnej wojny?

Samuel Charap:

Pozostało 97% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości