„Harm Reduction", czyli „redukcja szkód" to modne ostatnio określenie w środowisku osób zajmujących się profilaktyką HIV/AIDS wśród mężczyzn odbywających przypadkowe stosunki z mężczyznami. Oznacza, że skoro nie można skłonić takich mężczyzn do zmiany stylu życia, trzeba zachęcić ich, by było przynajmniej mniej ryzykowne.
W Polsce po raz pierwszy „harm reduction" zastosowano przy okazji akcji „Seks w moim mieście". W jego ramach grupa organizacji pozarządowych, którym przewodzi działająca na rzecz środowisk LGBT Lambda Warszawa stworzyła fikcyjny portal społecznościowy.
Jednak czy za redukcję szkód można uznać porady, którą dziurką od nosa wciągać kokainę, jak łączyć ją alkoholem i kiedy zadzwonić do dilera, by przesyłka zdążyła na piątek? Czy bywalcy klubów dla gejów będą zachowywać się bardziej odpowiedzialnie, gdy przeczytają naturalistyczne opisów praktyk seksualnych bohaterów portalu, z których jeden przedstawia się „Doctor Rectum" (łac. odbytnica)? Z powodu tych wątpliwości postanowiliśmy o portalu napisać, szczególnie, że wybitni karniści zawarte tam treści uznali za bezprawne propagowanie narkomanii.
Jeszcze w poniedziałek, w dniu publikacji portal został zawieszony, a umowę z wykonawcami projektu zerwało Krajowe Centrum ds. AIDS, które wcześniej przeznaczyło 90 tys. złotych z budżetowych pieniędzy. Jednak później organizacje zajmujące się projektem podjęły się karkołomnej próby udowodnienia swojej niewinności.
Po pierwsze, za wszelką cenę starały się dowieść, że krytyka spowodowana została „moralnym uniesieniem redaktorów Rzepy", w ślad których ślepo poszły inne media. Przypomnijmy: do portalu sekswmoimmiescie.pl krytycznie odniosła się w TVN24 Monika Olejnik, dziennikarze TVP Info i kilku portalów internetowych, w tym liberalnego światopoglądowego NaTemat.pl Tomasza Lisa. Czy Olejnik i szereg jej kolegów po fachu nie potrafią wyrobić sobie zdania na temat treści, do których łatwo dotrzeć w Internecie?