Premier Donald Tusk zapowiedział, że rząd ?o 20 proc. zwiększy ulgę podatkową na trzecie i kolejne dziecko w rodzinie. Przypomnijmy, że teraz za pierwsze i drugie można odjąć od podatku po 1112 zł. Odpis za trzecią pociechę, który wynosi obecnie 1668 zł, wzrośnie do 2 tys. zł. Na czwarte i kolejne dziecko będzie można odliczyć 2700 zł zamiast obecnych 2224 zł.
Brzmi bardzo dobrze, ale naprawdę znacząca zmiana polegać będzie na 100-procentowym wykorzystaniu ulgi. Dotyczy to rodzin niezbyt zamożnych i wielodzietnych, którym dotychczas ulga przysługiwała głównie w teorii. To dlatego, że kwotę na dziecko odejmuje się od podatku. Żeby ją w pełni wykorzystać, trzeba mieć odpowiednio duże zarobki i płacić dość wysoki PIT.
Przedstawmy to na prostym przykładzie. Jeśli rodzic miał do odliczenia 3892 zł (tyle wynosi teraz ulga na trójkę potomstwa), ?a jego podatek wyniósł np. 1892 zł, to pozostałych 2 tys. nie mógł w żaden sposób wykorzystać. Nieodliczona kwota nie przechodzi na kolejny rok ani nie można jej odzyskać w inny sposób.
Premier zapowiedział, że teraz brakującą kwotę urząd skarbowy wypłaci nam w formie zwrotu. Skorzystać ma na tym 1,2 mln rodzin.
Powstaje pytanie, czy wsparcie dla rodzin wielodzietnych to na pewno zadanie dla systemu podatkowego. Fiskus ma wypłacać coś na kształt jednorazowego rocznego zasiłku. Czy będzie to wystarczająca zachęta do rodzenia dzieci? Wątpliwe, bo na taką decyzję wpływa szereg innych czynników, jak m.in. stabilna praca i zarobki.