To już nie ulga rodzinna, to zasiłek - analiza Moniki Pogroszewskiej

Korzyści, które na zmianach w PIT mają odnieść rodziny wielodzietne, nie wystarczą, by wpłynąć na demografię. Efektem będzie zaś zagmatwany system podatkowy.

Publikacja: 28.08.2014 02:12

Monika Pogroszewska

Monika Pogroszewska

Foto: Rzeczpospolita

Premier Donald Tusk zapowiedział, że rząd ?o 20 proc. zwiększy ulgę podatkową na trzecie i kolejne dziecko w rodzinie. Przypomnijmy, że teraz za pierwsze i drugie można odjąć od podatku po 1112 zł. Odpis za trzecią pociechę, który wynosi obecnie 1668 zł, wzrośnie do 2 tys. zł. Na czwarte i kolejne dziecko będzie można odliczyć 2700 zł zamiast obecnych 2224 zł.

Brzmi bardzo dobrze, ale naprawdę znacząca zmiana polegać będzie na 100-procentowym wykorzystaniu ulgi. Dotyczy to rodzin niezbyt zamożnych i wielodzietnych, którym dotychczas ulga przysługiwała głównie w teorii. To dlatego, że kwotę na dziecko odejmuje się od podatku. Żeby ją w pełni wykorzystać, trzeba mieć odpowiednio duże zarobki i płacić dość wysoki PIT.

Przedstawmy to na prostym przykładzie. Jeśli rodzic miał do odliczenia 3892 zł (tyle wynosi teraz ulga na trójkę potomstwa), ?a jego podatek wyniósł np. 1892 zł, to pozostałych 2 tys. nie mógł w żaden sposób wykorzystać. Nieodliczona kwota nie przechodzi na kolejny rok ani nie można jej odzyskać w inny sposób.

Premier zapowiedział, że teraz brakującą kwotę urząd skarbowy wypłaci nam w formie zwrotu. Skorzystać ma na tym 1,2 mln rodzin.

Powstaje pytanie, czy wsparcie dla rodzin wielodzietnych to na pewno zadanie dla systemu podatkowego. Fiskus ma wypłacać coś na kształt jednorazowego rocznego zasiłku. Czy będzie to wystarczająca zachęta do rodzenia dzieci? Wątpliwe, bo na taką decyzję wpływa szereg innych czynników, jak m.in. stabilna praca i zarobki.

Może zamiast tego warto zmodyfikować system pomocy społecznej i przyznać rodzinom wielodzietnym odpowiednie zasiłki. Gdyby wypłacano je w każdym miesiącu, stanowiłyby lepsze wsparcie niż jedna wypłata po zakończeniu roku podatkowego.

Jeśli już rząd decyduje się na zmiany w PIT, to lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie systemu wzorowanego na Francji, który polega na rozliczeniu razem z dziećmi. Dochód dzieli się tam przez liczbę członków rodziny, co pozwala obniżyć podatek.

Niewątpliwie zapowiadane zmiany oznaczają, że potrzebne będzie większe zaangażowanie, a może też zatrudnienie urzędników, by sprawdzać PIT i wypłacać zwroty. Jednak już obecnie przepisy dotyczące ulgi na dzieci są na tyle skomplikowane, że rodzice popełniają w rozliczeniu masę błędów. Teraz liczba pomyłek jeszcze wzrośnie. Wszystko to przełoży się na wyższe koszty obsługi całego systemu.

Niestety premier nie wspomniał nic o rodzinach z jednym dzieckiem, których jest ok. 25 proc. W wyniku ubiegłorocznych zmian w PIT średnio 10 proc. rodziców jedynaków straciło prawo do ulgi, bo nie przekroczyli limitu dochodów. W przypadku małżeństw i samotnych rodziców wynosi on 112 tys. zł rocznie. Pary, które nie są małżeństwem, nie mogą przekroczyć 56 tys. zł rocznie na osobę. Nawet jeśli jedno z konkubentów w ogóle nie pracuje, a drugie zarobi np. 60 tys. zł rocznie, to tracą ulgę.

Premier Donald Tusk zapowiedział, że rząd ?o 20 proc. zwiększy ulgę podatkową na trzecie i kolejne dziecko w rodzinie. Przypomnijmy, że teraz za pierwsze i drugie można odjąć od podatku po 1112 zł. Odpis za trzecią pociechę, który wynosi obecnie 1668 zł, wzrośnie do 2 tys. zł. Na czwarte i kolejne dziecko będzie można odliczyć 2700 zł zamiast obecnych 2224 zł.

Brzmi bardzo dobrze, ale naprawdę znacząca zmiana polegać będzie na 100-procentowym wykorzystaniu ulgi. Dotyczy to rodzin niezbyt zamożnych i wielodzietnych, którym dotychczas ulga przysługiwała głównie w teorii. To dlatego, że kwotę na dziecko odejmuje się od podatku. Żeby ją w pełni wykorzystać, trzeba mieć odpowiednio duże zarobki i płacić dość wysoki PIT.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości