Pakiet klimatyczny na dobre wszedł do agendy tematów kampanii przed wyborami samorządowymi.
Po ubiegłotygodniowym szczycie w mediach dominował jeden przekaz – Ewa Kopacz odniosła sukces, godząc się z jednej strony na restrykcyjne normy w emisji CO2, które Unia narzuciła swoim członkom, ale przy okazji uzyskując rozmaite ulgi zmniejszające nasze obciążenia. Co ciekawe, partie koalicyjne zachowywały się tak, jakby chciały jak najszybciej zapomnieć o sprawie. Oprócz wypowiedzi premier Kopacz, że Polska dostała „wszystko na maksa" i Janusza Piechocińskiego, który chwalił się własną popularnością w Europie, mało kto wypowiadał się na temat efektów przyjętego pakietu.
Lewica zapowiada szeroką akcję o skutkach szczytu UE. Kiedy? Nie wiadomo
Opozycja zaczęła podważać sukces rządu. Jarosław Kaczyński w ciągu ostatnich dwóch dni dwukrotnie wracał do tego tematu. We wtorek podczas konferencji w Lubinie prezes PiS grzmiał, że KGHM „otrzymał potężny cios" w wyniku przyjęcia pakietu klimatycznego. I dodał, że efektywność polskich przedsiębiorstw będzie spadała, a ceny prądu – rosły. Wczoraj szef PiS kontynuował atak na rząd, przekonując, że w ciągu kilku lat ceny energii mogą wzrosnąć nawet o 100 proc. – Wszystkiego rodzaju ulgi mogą ten wzrost zmniejszyć o 25 proc. – mówił.
Ataki PiS odpierali wczoraj rządowi negocjatorzy Rafał Trzaskowski i Marcin Korolec, powtarzając, że weto pogorszyłoby polską sytuację.