Niewiarygodny atak Platformy

Premier Ewa Kopacz uznała, że prezydenckie weto do ustawy o uzgadnianiu płci stanowi doskonałą okazję do przykrycia kłopotów wizerunkowych Platformy Obywatelskiej.

Aktualizacja: 06.10.2015 07:23 Publikacja: 05.10.2015 19:44

Ewa Kopacz

Ewa Kopacz

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Pozornie decyzja prezydenta Andrzeja Dudy to dla PO prezent. Platforma nie ma ostatnio dobrej passy. Wypowiedź Kopacz dystansującej się od planów jej własnego rządu dotyczących budowy elektrowni atomowej dla wszystkich krytyków PO jest argumentem świadczącym o niekompetencji premier. Wizerunek Platformy demoluje też żenujące doniesienie dotyczące znikania dzieł sztuki z Kancelarii Prezydenta za kadencji Bronisława Komorowskiego, zakończone ujawnieniem listy ślubnych prezentów, pardon, listy wyposażenia, które ówczesna głowa państwa sama sobie udostępniła do biura.

Dlatego próba przesunięcia debaty publicznej na tematy światopoglądowe może się wydawać dla PO szansą. To oczywista próba polaryzacji politycznej, zepchnięcia na margines pozostałych partii. Biorąc zaś pod uwagę, że PiS, Zjednoczona Lewica i Platforma mają podobne postulaty gospodarcze – walka z umowami śmieciowymi, podniesienie minimalnego wynagrodzenia za godzinę itp., sprawy ideologiczne mogą się okazać tym, co je rzeczywiście różni.

Dlatego w poniedziałek Ewa Kopacz wezwała Jarosława Kaczyńskiego do debaty na temat uzgadniania płci, aborcji i in vitro. Sęk w tym, że może się to okazać dla premier i PO pułapką. Andrzej Duda zawetował ustawę, którą krytykowała nawet część sejmowych ekspertów. Konserwatyści nie są wszak przeciw prawu do zmieniania płci, lecz przeciw nadużyciom, które umożliwiają nowe przepisy.

Prezydent nie zwlekał z odesłaniem swego weta do Sejmu, wiedząc, że wciąga Platformę w pułapkę. Bo jeśli PO ostro idzie w stronę ideologicznych sporów, to chce tym samym zmarginalizować Zjednoczoną Lewicę. To zaś znak, że stratedzy Platformy boją się zagrożenia z jej strony.

Ostatni rok, rok rządu Ewy Kopacz, pokazał jednak, że kurs na lewo obrany pod jej kierownictwem wcale nie poprawia notowań PO. W dodatku Platforma może nie zdołać zebrać większości wystarczającej do odrzucenia prezydenckiego weta. Nie będzie to polityczny sukces. Uderzy też mocno w wiarygodność PO, która z jednej strony robi ukłony wobec lewicowych wyborców, a z drugiej wystawia na listach Michała Kamińskiego i Ludwika Dorna czy cicho popiera Romana Giertycha. Jeśli chodzi o spór między prawicą a lewicą, Platforma nie wydaje się wiarygodna ani dla jednej, ani dla drugiej strony.

Ale jest i inne ryzyko. Najbliższe wybory nie będą dotyczyć takiego czy innego programu gospodarczego ani spraw wolności osobistej. Tak jak majowa elekcja prezydencka, będą plebiscytem oceniającym osiem lat rządów PO. W maju Polacy wybrali Andrzeja Dudę, mimo że jest przeciwnikiem in vitro czy związków partnerskich – rozwiązań, które popiera większość społeczeństwa. Czyżby Platforma dotąd nie wyciągnęła z tego wniosków?

Pozornie decyzja prezydenta Andrzeja Dudy to dla PO prezent. Platforma nie ma ostatnio dobrej passy. Wypowiedź Kopacz dystansującej się od planów jej własnego rządu dotyczących budowy elektrowni atomowej dla wszystkich krytyków PO jest argumentem świadczącym o niekompetencji premier. Wizerunek Platformy demoluje też żenujące doniesienie dotyczące znikania dzieł sztuki z Kancelarii Prezydenta za kadencji Bronisława Komorowskiego, zakończone ujawnieniem listy ślubnych prezentów, pardon, listy wyposażenia, które ówczesna głowa państwa sama sobie udostępniła do biura.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Konwencja Polski 2050. Hołownia przeprasza rozczarowanych i rusza w Polskę
Publicystyka
Michał Kolanko: PiS poszerza namiot, Kaczyński tonuje nastroje
Publicystyka
Łukasz Warzecha: Pani minister, las się pali
Publicystyka
Jan Parys: Imperializm Rosji to nie czołgi i rakiety, lecz mentalność Rosjan
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Imperialna buta Siergieja Ławrowa w ONZ