Estera Flieger: Czekoladowy orzeł prawicy. Obnażona polityka historyczna PiS

Tegoroczne obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego obnażyły Zjednoczoną Prawicę. Paradoksalnie, to prawicowy obóz, który tyle mówił o potrzebie poważnego traktowania przeszłości, zostanie teraz grabarzem polskiej polityki historycznej.

Publikacja: 04.08.2023 14:37

Poseł Suwerennej Polski Janusz Kowalski na Marszu Powstaniu Warszawskiego

Poseł Suwerennej Polski Janusz Kowalski na Marszu Powstaniu Warszawskiego

Foto: twitter.com/JKowalski_posel

Obraz Janusza Kowalskiego z powstańczą opaską na przedramieniu nie różni się niczym od czekoladowego orła – symbolu porażki prezydenta Bronisława Komorowskiego i liberalnych mediów, którzy starali się przygotować ofertę patriotyczną konkurencyjną dla prawicowej. Na własne życzenie to Janusz Kowalski jest dziś twarzą prawicy. Prawicy męczącej i zmęczonej.

Jaką politykę historyczną proponował Lech Kaczyński

Proponuję proste ćwiczenie: przeczytajmy przemówienie, które wygłosił prezydent Lech Kaczyński w dniu otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego 19 lat temu, oraz przejrzyjmy zdjęcia i wypowiedzi polityków Zjednoczonej Prawicy z 1 sierpnia 2023 roku. Najpierw dostaniemy nowoczesny, intelektualnie sycący, spójny, porywający i koncyliacyjny wywód o polskich dziejach i wspólnocie, w której każdy może się odnaleźć. A potem zobaczymy groteskowo uśmiechniętych polityków – niekiedy z powstańczymi opaskami na niewłaściwym ramieniu, pustosłowie premiera Mateusza Morawieckiego o tym, że powstanie trwa nadal, wpis na Twitterze kurator Barbary Nowak wykorzystującej rocznicę do tego, by uderzyć w politycznego przeciwnika, oraz ugłaskiwanie Roberta Bąkiewicza przez Suwerenną Polskę. Jak na dłoni widać miarę intelektualnego upadku.

Albo inaczej: „To z niepodległościowego ruchu zrodzonego w końcu XIX i na początku XX wieku, z przykładu, jaki dała niepodległościowa walka rewolucji 1905 roku i lat 1914–1918, zrodził się system wartości przekazany kolejnemu pokoleniu II Rzeczypospolitej” – mówił 1 sierpnia 2004 roku prezydent Lech Kaczyński. 4 grudnia 2020 roku Stanisław Karczewski senacką uchwałę, która upamiętniała rewolucję 1905 roku zaliczoną przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego do powstań narodowowyzwoleńczych, określił na Twitterze jako „neobolszewizm”. I teraz widać jeszcze wyraźniej: prawica dziś nie ma żadnej opowieści o Polsce, jak i o sobie samej.

Dlaczego prawica odpuściła dziś historyczną debatę

To, co jej zostało, to zwulgaryzowany i groteskowy oraz wybitnie nieciekawy antykomunizm, a dodajmy przy tym, że do worka z etykietką „komunizm” dorzuciła już dosłownie wszystko. Nie ma też przemówienia polityka Zjednoczonej Prawicy bez odniesienia się do Donalda Tuska: za każdym razem, kiedy prawicowy polityk staje za mównicą, można przyjmować zakłady, ile razy jego nazwisko padnie. Prawica nie umie się dziś zdefiniować inaczej, jak wyłącznie w odniesieniu do lidera Platformy Obywatelskiej.

Czytaj więcej

Michał Płociński: Jak Klaudia Jachira rocznicy Powstania Warszawskiego nie obchodziła

Przyczyną upadku prawicy jest brak intelektualnej masy krytycznej wewnątrz obozu. Konserwatywni intelektualiści albo abdykowali, albo wewnętrznie wyemigrowali. Lub zwyczajnie milczą. W państwie zawłaszczonych instytucji konstruktywnej krytyki z prawej strony właściwie nie słychać – merytoryczna wypowiedź kosztować może stołek i utratę świętego spokoju.

Jednym z dramatów Polski jest zanik mądrej, republikańskiej, propaństwowej i intelektualnie stymulującej „konserwy”

Kto jednak, jeśli nie konserwatysta, powinien adresować merytoryczne uwagi do podręczników profesora Wojciecha Roszkowskiego czy oprotestowywać wykorzystywanie Auschwitz przez PiS w wymierzonym w konkurencję politycznym spocie? Głosy krytyczne możemy zliczyć na palcach jednej dłoni, przy czym trzy palce wciąż zostaną zgięte. Bo po pierwsze, rządząca prawica nie tworzy atmosfery sprzyjającej wolnej dyskusji oraz nie rozumie i nie docenia pluralizmu, a wręcz jako monopolista go tępi. A po drugie, jednym z dramatów Polski jest zanik mądrej, republikańskiej, propaństwowej i intelektualnie stymulującej – a używam tego słowa z sympatią – „konserwy”.

Symboliczne napięcie wokół Muzeum Powstania Warszawskiego

To, że większość tzw. muzealników, dawniej najbliższych współpracowników Lecha Kaczyńskiego, jest dziś na politycznym aucie, pokazuje, w jakim miejscu znalazła się prawica. A jest to bardzo złe miejsce, które opisują trzy słowa: indolencja, imposybilizm, intelektualna bieda. Zresztą świetnie oddaje to napięcie wokół Muzeum Powstania Warszawskiego, które politycy Zjednoczonej Prawicy oraz ich zaplecze profesorskie i publicystyczne coraz śmielej atakują. Owo napięcie z wielu powodów będzie tylko rosło, a to może napawać niepokojem.

Czytaj więcej

Spór o Powstanie Warszawskie. Najgorętsza debata toczyła się na emigracji

Prawica zostanie ze spotem o Auschwitz, jachtem Polskiej Fundacji Narodowej, ławeczkami niepodległości i podręcznikami profesora Wojciecha Roszkowskiego jak Himilsbach z angielskim. Problem w tym, że z tym „dziedzictwem” zostawi i nas. Paradoks polega na tym, że to prawicowy obóz, który tyle mówił o potrzebie poważnego traktowania przeszłości, zostanie teraz grabarzem polskiej polityki historycznej.

Znajdą się tacy, którzy powiedzą, że to dobrze. Pozostanę jednak na stanowisku, że my tej polityki historycznej naprawdę potrzebujemy – oczywiście zdecydowanie innej i w zgoła odmiennych proporcjach.

Obraz Janusza Kowalskiego z powstańczą opaską na przedramieniu nie różni się niczym od czekoladowego orła – symbolu porażki prezydenta Bronisława Komorowskiego i liberalnych mediów, którzy starali się przygotować ofertę patriotyczną konkurencyjną dla prawicowej. Na własne życzenie to Janusz Kowalski jest dziś twarzą prawicy. Prawicy męczącej i zmęczonej.

Jaką politykę historyczną proponował Lech Kaczyński

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Tusk przerwał Trzeciej Drodze przedstawianie kandydatów na wybory do PE
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę
Publicystyka
Janusz Lewandowski: Mój własny bilans 20-lecia
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Czy rząd da się wpuścić w atomowe maliny?
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO