Prof. Jan Żaryn: Fundusz Patriotyczny - fundusz dla opiłowanych

Polacy mają olbrzymią tradycję aktywnego tworzenia przestrzeni publicznej zgodnej z chrześcijańsko-narodowymi wartościami – pisze dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej.

Publikacja: 19.02.2023 23:08

Dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego J

Dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego Jan Żaryn

Foto: PAP/Mateusz Marek

Nie ma żadnego powodu, byśmy mieli sobie odbierać prawo do budowania oblicza naszej Ojczyzny. My, czyli ta część polskiego narodu, która w demokratycznym werdykcie przekazała władzę m.in. nad instytucjami kultury, politykom i intelektualistom odwołującym się do konserwatywnych i narodowo-chrześcijańskich wartości. Niektóre środowiska w Polsce, niestety, od zawsze miały problem z tolerowaniem w przestrzeni publicznej obcych im wpływów ideowo-moralnych. W skrajnych przypadkach ta niechęć do przeciwników owocowała w historii pomawianiem ich o faszyzm, a następnie budowaniem dla nich miejsc swoistej reedukacji, obozów pracy, więzień i dołów śmierci.

Mamy jako Polacy wyjątkowe doświadczenia; byliśmy w XX wieku masowo mordowani i więzieni, rodziny marginalizowano, pozbawiano pracy, a dzieła zakłamywano. PRL się skończyła, ale nadal wydaje swoje owoce. Dziś środowiska odwołujące się do postmarksistowskich idei stosują miękkie narzędzia wykluczenia, ale w imię tej samej zasady. Trudno zatem z takimi ludźmi dyskutować, skoro nie mają szacunku do osób inaczej myślących.

Czynny patriotyzm

Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. R. Dmowskiego i I.J. Paderewskiego od początku swego istnienia, czyli od 2020 r., stara się przybliżyć opinii publicznej dorobek ideowo-polityczny, gospodarczy i kulturalny polskiego obozu narodowego i katolicyzmu społecznego w XIX i XX wieku. Dorobek ten jest znaczący, a jednocześnie z racji długotrwałej jego nieobecności w edukacji powszechnej (w latach 1939–1990) lub z racji budowania jego fałszywego obrazu (często do dziś), niedostępny Polakom.

Czytaj więcej

Organizacja-widmo z dotacją od państwa założona przez współpracownika Bąkiewicza

Jedynie przykładowo warto wspomnieć, że tradycje katolicyzmu społecznego na ziemiach polskich sięgają czasów sprzed i wkrótce po opublikowaniu pierwszej encykliki społecznej Stolicy Apostolskiej z 1891 r. („Rerum Novarum”), za sprawą czy to wybitnych kapłanów, jak ks. Jakub Falkowski, twórca Instytutu Głuchoniemych w Warszawie, o. Honorat Koźmiński, twórca licznych skrytych zgromadzeń zakonnych, a następnie ks. Ignacy Kłopotowski, twórca prasy katolickiej rozumianej jako narzędzie ewangelizacyjne, czy ks. Marceli Godlewski, twórca Stowarzyszenia Chrześcijańskich Robotników. W II RP istniała cała sieć partii i stowarzyszeń katolickich, Akcja Katolicka i Caritas, parafii – wielkie dzieła Kościoła katolickiego, którego działacze duchowni i świeccy głęboko wnikali w strukturę społeczeństwa polskiego, nadając mu chrześcijański wymiar moralny.

Z kolei dokonania narodowców to przede wszystkim podjęcie programu wszechpolskiego i wszechstanowego na przełomie XIX i XX wieku (Liga Narodowa), opartego na tradycji polskiej i głębokim demokratyzmie, co przyczyniło się do stworzenia z Polaków nowoczesnego narodu, zdolnego do walki o niepodległość i jej utrzymanie – szczególnie w 1920 r. Nic dziwnego, że w okresie parlamentarnym (1919–1926) to obóz narodowy wygrywał kolejne wybory wśród głosów polskich.

Działacze i intelektualiści tego obozu tworzyli podstawy gospodarki narodowej (jak profesorowie Stanisław Głąbiński, Roman Rybarski, bracia Grabscy czy Jerzy Zdziechowski), kulturę (jak pisarze: Władysław S. Reymont, Jan Kasprowicz czy Karol H. Rostworowski; dziennikarze ze Stanisławem Piaseckim na czele), a także stawali się wychowawcami kolejnych pokoleń patriotów, aż do pokolenia Solidarności (jak Roman Dmowski, mniej znany Wojciech Wasiutyński czy nieznany zupełnie Jerzy Kurcyusz – w II RP prezes Bratniaka UW i działacz Młodzieży Wszechpolskiej, działacz ONR, w czasie wojny urzędnik rządu RP na uchodźstwie, po wojnie adwokat, doradca Solidarności Górnego Śląska i obrońca górników w procesach politycznych okresu stanu wojennego).

Czytaj więcej

Dotacje z Ministerstwa Kultury. Pieniądze dla organizacji widmo

Dorobek myśli obozu narodowego i katolicyzmu społecznego jest do dziś żywy i w wielu środowiskach politycznych czy stowarzyszeniowych wykorzystywany w celu realizacji bieżących wyzwań. Dorobek ten buduje czynny patriotyzm. Nasz Instytut powstał zatem nie tylko po to, by przybliżyć opinii publicznej dokonania przeszłych pokoleń, ale także by ożywić te podmioty społeczne, które w dorobku chrześcijańsko-narodowym widzą siłę mobilizującą do kształtowania przestrzeni publicznej w Polsce, tak w wymiarze lokalnym, jak i ogólnopolskim.

Pomagamy zatem potencjalnie wszystkim Polakom w rozpoznaniu tegoż dorobku, publikując ważne prace (np. dwie serie po cztery tomy słowników działaczy obozu narodowego oraz katolicyzmu społecznego oraz dwa tomy encyklopedii ruchu narodowego), współorganizując konkursy na najlepsze prace magisterskie i doktorskie, czy też dotyczące życia i działalności naszych patronów, przygotowując wystawy (np. „Nie tacy inni. Dzieciństwo i młodość 100 lat temu”, opartą na spuściznach stanowiących dotychczasowy nasz dorobek dokumentacyjny – w tym zdigitowaliśmy ponad 100 tys. nieznanych dokumentów), wydając audiobooki (w sumie dziewięć pozycji), edukując nauczycieli (np. w ramach Szkół Letnich) i uczniów (kursy organizowane w naszym Centrum Edukacyjnym w stolicy przy ul. Andersa 20 – tamże także m.in. kursy językowe dla Ukraińców i spotkania promocyjne), w końcu wspierając finansowo i merytorycznie tworzenie dzieł takich, jak filmy fabularyzowane i dokumentalne (ostatnio np. o historii Kościoła katolickiego pod okupacją niemiecką).

348 podmiotów

Tej ostatniej misji Instytutu służy przede wszystkim Fundusz Patriotyczny, integralna część IDMN. Dla części świata dziennikarskiego, niestety, Fundusz jest obecny tylko w jednym wymiarze – jako narzędzie służące budowaniu współczesnej sceny politycznej zgodnie z potrzebami partii rządzącej. Nie negując prawa dziennikarzy do budowania własnych hipotez, trzeba jednak twardo powiedzieć, że cele Funduszu są dużo bogatsze i długofalowe.

Jako dyrektor IDMN od lat jestem zaangażowany w tworzenie polityki historycznej w kraju i za granicą, zdaję sobie sprawę z potrzeby wspierania dzieł oraz ich twórców, którzy – jako edukatorzy i animatorzy – dywanowo realizują program unarodowienia narodu polskiego. Fundusz Patriotyczny IDMN w pierwszym rzędzie służy tejże idei. Do dziś rozdysponowaliśmy kwotę 72 mln zł, która obejmuje zarówno zadania tzw. miękkie, jak i inwestycyjne. Do pierwszych należy organizacja konkursów, wystaw, konferencji, wydarzeń rocznicowych, filmów dokumentalnych itd., do drugich m.in. zalicza się zakup nieruchomości, lokalu, na potrzeby danej fundacji czy stowarzyszenia i jego zadań.

Czytaj więcej

Marek Kozubal: Program Willa+ kwitnie. PiS buduje sobie zaplecze finansowe

Do tej pory skorzystało z naszego Funduszu 348 podmiotów, z których znacząca część należy do podmiotów samorządowych, pozostałe to NGO-sy. Beneficjentami są różne organizacje, w tym domy kultury z małych gmin, miasteczek i miast, a także stowarzyszenia i fundacje, głównie lokalne odwołujące się do tradycji niepodległościowej i chrześcijańsko-narodowej, w tym kościelne – zgodnie ze statutem IDMN i regulaminem Funduszu. Przyznane kwoty stanowią najczęściej dofinansowanie, stąd beneficjenci muszą także mieć albo wkład własny, albo szukać wsparcia także w innych funduszach.

Nawet jeśli nazwą ich faszystami...

Co to znaczy w praktyce „unarodowianie narodu polskiego”? Misją IDMN jest wspieranie środowisk patriotycznych, które bez wsparcia finansowego ze strony państwa nie były do tej pory w stanie poszerzyć swojej aktywności i wzbudzić w środowiskach lokalnych potrzeby uczestnictwa w tworzeniu wspólnoty narodowej. Piękną polską tradycją jest natomiast branie na siebie współodpowiedzialności za wychowanie narodu; każdy Polak, któremu się chce być patriotą, staje się Polakiem nie tylko z nazwy, ale i z wyboru.

Czytaj więcej

Nie tylko resort Czarnka przekazuje pieniądze na zakup nieruchomości

Jest wiele środowisk, których członkowie mają w sobie energię, by uczestniczyć w wydarzeniach, podczas których chcą zamanifestować swoją miłość do Ojczyzny. Mówiąc otwarcie, jako dyrektor IDMN chciałbym, żeby w Polsce mieszkało 30 mln osób kochających Ojczyznę, nawet jeśli krytycy będą chcieli nazywać ich faszystami. I po to m.in. powstał Fundusz.

Dziennikarze zaangażowani w śledzenie wydatków publicznych oczywiście mają prawo nie rozumieć misji IDMN, a jedynie doszukiwać się rzekomych nieścisłości. Jednak dobrze by było, żeby zdali sobie sprawę, że kierują swe słowa nie tylko do czytelników obdarzonych ich własną wrażliwością, ale także do poszukujących prawdy, a zatem także bogactwa informacji.

O autorze

prof. Jan Żaryn

Historyk, od 2020 r. dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. R. Dmowskiego i I.J. Paderewskiego

Nie ma żadnego powodu, byśmy mieli sobie odbierać prawo do budowania oblicza naszej Ojczyzny. My, czyli ta część polskiego narodu, która w demokratycznym werdykcie przekazała władzę m.in. nad instytucjami kultury, politykom i intelektualistom odwołującym się do konserwatywnych i narodowo-chrześcijańskich wartości. Niektóre środowiska w Polsce, niestety, od zawsze miały problem z tolerowaniem w przestrzeni publicznej obcych im wpływów ideowo-moralnych. W skrajnych przypadkach ta niechęć do przeciwników owocowała w historii pomawianiem ich o faszyzm, a następnie budowaniem dla nich miejsc swoistej reedukacji, obozów pracy, więzień i dołów śmierci.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem