Nowa jakość w polskiej polityce? Argumentem w walce z oponentami stała się wysokość płaconych przez nich alimentów. „To magiel”, „Nie należy wchodzić z butami w życie prywatne polityków” – słychać głosy oburzonych obrońców prawa polityków do prywatności. Z butami z pewnością wchodzić nie należy. Ale zainteresowanie sferą prywatną ludzi sprawujących władzę wcale nie musi być „maglem”. Raczej jest koniecznością.
Z satysfakcją odkryłem kilka dni temu, że nie jestem odosobniony, gdy otwarcie przyznaję, że interesuje mnie prywatne życie polityków.
[srodtytul]Czy ma ślub kościelny?[/srodtytul]
Interesuje mnie na przykład, którą z kolei żonę ma ten czy ów reprezentant narodu (a jeśli deklaruje się głośno jako katolik, to czy ma ślub kościelny), czy dba o dzieci, czy ma kochankę, czy płaci podatki (nawet abonament radiowo-telewizyjny). Interesuje mnie, jak odnosi się do swoich najbliższych, ale również to, jak w zwykłych, prywatnych kontaktach traktuje ludzi. Interesuje mnie, jakim jest człowiekiem, czy często kłamie, czy pali papierosy, pije wódkę i używa narkotyków.
Chcę wiedzieć, jak mu idzie wychowywanie dzieci, czy bije żonę, czy punktualnie spłaca raty kredytu i ewentualne mandaty, a nawet – jeśli powinien – czy i w jakiej proporcji do swych dochodów płaci alimenty. Za oczywiste uważam, iż nie należy ukrywać przed opinią publiczną, jeśli polityk prowadzi samochód po pijanemu, wywołuje bójki, płaci z publicznych pieniędzy za prywatne zachcianki…