Zarzuty dotyczące kontaktów marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego z oficerami dawnych WSI wydają się mocno naciągane i trzeba dużo złej woli, żeby w jego zachowaniu dopatrzyć się znamion przestępstwa czy nawet naruszenia norm moralnych. Stąd prosty wniosek: atakując Komorowskiego, PiS realizuje partyjne cele, a nie kieruje się troską o jakość polskiego życia politycznego.
[srodtytul]Oczyścić przedpole[/srodtytul]
Komorowski, stojący dotychczas raczej na uboczu walki między dwoma największymi partiami w Polsce, jest dla PiS wygodnym przeciwnikiem. Kampania wymierzona w niego zmierza do wciągnięcia do konfliktu partyjnego również bardziej umiarkowanego, mniej konfrontacyjnego, skrzydła Platformy Obywatelskiej.
Ofensywa przeciwko Bronisławowi Komorowskiemu ma też wymiar jednostkowy. Marszałek Sejmu jest jednym z najpopularniejszych i cieszących się największym zaufaniem społecznym polityków Platformy.
W scenariuszu rezygnacji Donalda Tuska z ambicji prezydenckich nazwisko Komorowskiego pojawia się najczęściej jako alternatywa dla kandydatury obecnego premiera w wyborach w 2010 roku. Być może, dążąc do podważenia zaufania do marszałka Komorowskiego, Jarosław Kaczyński czyści przedpole dla swojego brata w jego zbliżającym się boju o reelekcję.