[b][link=http://blog.rp.pl/magierowski/2009/09/15/wojna-w-afganistanie-faza-schylkowa/" "target=_blank]Skomentuj na blogu[/link] [/b]
Gdy w krótkim czasie trzech polskich żołnierzy traci życie w Afganistanie, zawsze znajdą się politycy, którzy zechcą to wykorzystać – zazwyczaj w niezbyt chwalebny sposób.
Nie oznacza to jednak, że należy przejść nad ich argumentami do porządku dziennego.
Owszem, w takich przypadkach werbalny populizm sięga zenitu, lecz musimy pamiętać o jednym: premierzy i prezydenci lubią takie wojny, które da się wygrać; nie lubią zaś uczestniczyć w pogrzebach żołnierzy i składać kondolencji ich rodzinom. Jeśli zaś mają w perspektywie wybory, starają się jak najbardziej ograniczyć negatywne skutki uboczne udziału w militarnej operacji za granicą.
A kalendarz wyborczy w Europie skłania raczej do smutnej refleksji: w najbliższym czasie możemy oczekiwać zmasowanej rejterady z Afganistanu. W Berlinie i Londynie trwa już dyskusja o tym, jak się wycofać i jednocześnie zachować twarz, natomiast obecność polskich wojsk w Ghazni może się stać ofiarą przyszłorocznej batalii o prezydenturę.