Reklama

Kampania była inna, ale reguły te same

Procentowało to co zawsze: właściwa odpowiedź na emocje wyborców, pracowitość i dobre zorganizowanie pracy

Aktualizacja: 06.07.2010 08:39 Publikacja: 06.07.2010 03:07

Sześć dni po inwazji Niemiec na Sowiety załamany Stalin powiedział swoim współpracownikom: – Lenin zostawił nam wielkie dziedzictwo, a myśmy to sp...

Niewiele brakowało, a mógł to powiedzieć zwycięzca wyborów, opowiadając o tym, że zmarnował wielkie sondażowe dziedzictwo Donalda Tuska. Bronisław Komorowski wygrał, ale wielu komentatorów pisze, że było to zwycięstwo do końca niepewne i wymęczone. Mimo, że sondaże długi czas dawały Komorowskiemu zwycięstwo już w pierwszej turze.

Dziś politycy PO próbują usprawiedliwiać ten wynik czynnikami zdawałoby się niezależnymi od nich – falą współczucia po katastrofie smoleńskiej, powodzią, nieprzychylnością mediów publicznych i Kościoła.

Rzecz jednak w tym, że nie to wpłynęło na wynik wyborów. Notowania Jarosława Kaczyńskiego poprawiły się długo po katastrofie i gdy skończyła się powódź. Rzekomą nieprzychylność mediów publicznych rekompensowali zaś „przyjaciele” (to określenie Andrzeja Wajdy) z innych redakcji.

Dodajmy, że inny wygrany tych wyborów – lider SLD Grzegorz Napieralski – nie mógł przecież skorzystać z atmosfery współczucia ani wsparcia Kościoła.

Reklama
Reklama

Według wielu opinii kampania 2010 była najdziwniejszą w III RP. Właśnie z powodu katastrofy i powodzi. Jednak każda poprzednia kampania też kierowała się jakąś silną emocją. W 2001 r. była to niechęć do uważanej za szczególnie nieudolną AWS, w 2005 r. – świeża pamięć o aferze Rywina i innych z udziałem SLD, a w 2007 r. – resentyment „antykaczystowski”. Silne pozostałości tego ostatniego widoczne zresztą były i teraz.

Zatem wniosek pierwszy, obowiązujący w każdej kampanii: rozpoznać właściwe emocje. Kandydat PiS w naturalny sposób nie miał z tym problemu. Za to sztab kandydata PO miał kłopot. Wprawdzie dzięki odgrzanemu „antykaczyzmowi” udało się pokonać Kaczyńskiego, ale jednocześnie agresja wobec niego przysporzyła prezesowi PiS wielu nowych wyborców.

Napieralski, który nie mógł skorzystać z atmosfery „posmoleńskiej”, wybrnął z tego inaczej – znalazł całkiem sporą grupę wyborców niechcących się identyfikować ze sporem PO – PiS.

Drugi wniosek dotyczy organizacji. Największy wzrost poparcia mieli dwaj kandydaci, których sztaby dobrze działały. Dwaj pozostali, u których zaplecze szwankowało, osiągnęli wyniki poniżej oczekiwań.

Chyba każdy obsługujący kampanię dziennikarz potwierdzi, że najlepiej pracowały sztaby Kaczyńskiego i Napieralskiego. Panowała w nich jasna hierarchia i przejrzysty podział kompetencji, a żaden z członków sztabu nie wykorzystywał kampanii do autopromocji.

Sztab kandydata PSL Waldemara Pawlaka de facto nie istniał.

Reklama
Reklama

Komorowskiemu miały pomagać sztab i grono jego współpracowników z Kancelarii Sejmu. Obie grupy jednak nie pomagały sobie, a nawet rywalizowały ze sobą. Zresztą sztab kandydata PO był zorganizowany – to głosy z samej Platformy – według klucza towarzyskiego. Wprawdzie sam Komorowski pracowicie uczestniczył w kampanii, ale nie da się tego powiedzieć o wszystkich jego współpracownikach.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/07/06/piotr-gursztyn-kampania-byla-inna-ale-reguly-te-same/]Skomentuj[/link][/ramka]

Sześć dni po inwazji Niemiec na Sowiety załamany Stalin powiedział swoim współpracownikom: – Lenin zostawił nam wielkie dziedzictwo, a myśmy to sp...

Niewiele brakowało, a mógł to powiedzieć zwycięzca wyborów, opowiadając o tym, że zmarnował wielkie sondażowe dziedzictwo Donalda Tuska. Bronisław Komorowski wygrał, ale wielu komentatorów pisze, że było to zwycięstwo do końca niepewne i wymęczone. Mimo, że sondaże długi czas dawały Komorowskiemu zwycięstwo już w pierwszej turze.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Długi cień Władimira Putina nad Białym Domem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Publicystyka
Marek A. Cichocki: W nowym świecie Polacy muszą nauczyć się bezwzględnego używania siły
Publicystyka
Estera Flieger: Co jeśli absolutyzujemy polaryzację?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Władimir Putin przeprasza króla Kaukazu
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Publicystyka
Estera Flieger: Nie straszmy wojną, ale też nie lekceważmy sytuacji
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama