Komu zaszkodzi Antoni Macierewicz

Nikt nie powinien odmawiać PiS prawa do zajmowania się wyjaśnianiem tragedii smoleńskiej. Ale jak ktoś zaczyna od słowa „zbrodnia”, to na czym skończy?

Publikacja: 21.07.2010 02:02

Od miesięcy sprawa tragedii prezydenckiego samolotu to temat numer jeden w mediach i polityce. Mimo mnogości faktów i domysłów Polacy robią wrażenie wciąż niedoinformowanych, ale żądnych wiedzy o Smoleńsku. Trudno im się dziwić.

Powołanie sejmowego zespołu do wyjaśnienia katastrofy mogło być dla Prawa i Sprawiedliwości wielką szansą. Patrzenie rządowi na ręce, pilnowanie przebiegu śledztwa, punktowanie błędów ekipy Tuska – jak lepiej opozycja może pokazać, że jest potrzebna i kompetentna?

Co więcej, PiS wydaje się mieć moralne prawo do zajmowania się tą katastrofą. Owszem, dotknęła ona wszystkich ugrupowań politycznych i wiele środowisk społecznych, ale dla partii Jarosława Kaczyńskiego był to prawdziwy kataklizm. Zginął prezydent – brat prezesa PiS, zginęło wielu posłów i senatorów (w tym szefowa Klubu Parlamentarnego PiS) oraz urzędników mniej lub bardziej związanych z tą partią.

Jednak powołanie akurat Antoniego Macierewicza na szefa parlamentarnego zespołu ds. katastrofy pod Smoleńskiem może zamienić dobry pomysł PiS w spektakularną klęskę.

Można bowiem szanować Antoniego Macierewicza za kompetencję, upór i nieugiętość, ale trudno jednocześnie nie zauważyć, że zdarza mu się formułować nazbyt daleko idące opinie, rzucać oskarżenia, które czasem trudno udowodnić, i używać ostrych słów, których można uniknąć bez szkody dla meritum.

Antoni Macierewicz wiele razy publicznie dawał wyraz przekonaniu o nadmiernej roli, jaką w polskim życiu politycznym i społecznym odgrywają tajne służby. Jedni nazwą to wiarą w teorie spiskowe, inni przyjmą jako celną diagnozę patologii przeniesionej do III RP z PRL przez część aparatu bezpieczeństwa. Ale Polacy nie są w tej kwestii jednomyślni i spora część z nich nie ma zaufania do Macierewicza.

Stawianie go na czele komisji smoleńskiej może wywoływać podejrzenia, że ten zespół ma już z góry ustaloną tezę dotyczącą przyczyn tragedii. Że wcale nie chodzi o sprawy merytoryczne, tylko o powtarzanie oskarżeń. Zwłaszcza że na wczorajszej konferencji, mówiąc o katastrofie prezydenckiego samolotu, Macierewicz użył słowa “zbrodnia”, choć nie chciał wyjaśnić, dlaczego.

Od miesięcy sprawa tragedii prezydenckiego samolotu to temat numer jeden w mediach i polityce. Mimo mnogości faktów i domysłów Polacy robią wrażenie wciąż niedoinformowanych, ale żądnych wiedzy o Smoleńsku. Trudno im się dziwić.

Powołanie sejmowego zespołu do wyjaśnienia katastrofy mogło być dla Prawa i Sprawiedliwości wielką szansą. Patrzenie rządowi na ręce, pilnowanie przebiegu śledztwa, punktowanie błędów ekipy Tuska – jak lepiej opozycja może pokazać, że jest potrzebna i kompetentna?

Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele będą zarabiać więcej?
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Publicystyka
Estera Flieger: Wygrał Karol Nawrocki, więc krowy przestały się cielić? Nie dajmy się zwariować
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: 6000 zamrożonych zwłok albo jak zapamiętamy Rosję Putina
Publicystyka
Bogusław Chrabota: O pilny ratunek dla polskich mediów publicznych
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Ukraina może jeszcze być w NATO