Kto politycznie wygra na rocznicy

Polska sprawiedliwa kontra nieudolna – tak Jarosław Kaczyński definiuje spór między PiS i PO przed wyborami

Publikacja: 10.04.2011 20:07

Piotr Gociek

Piotr Gociek

Foto: Rzeczpospolita

Na razie główne strony politycznego sporu mogą czuć się rozczarowane. Zarówno ci, którzy liczyli na gigantyczne manifestacje, które będą początkiem końca rządu Donalda Tuska, jak i ci, którzy marzą o tym, by wszelkie próby upamiętniania ofiar katastrofy smoleńskiej zepchnąć do getta politycznego folkloru. Wydaje się jednak, że z rocznicowej próby sił to PiS wyszedł zwycięsko.

Po pierwsze, sympatycy Prawa i Sprawiedliwości nie dali się sprowokować, choć władze Warszawy zrobiły sporo, by zagrać im na nerwach. Tak trzeba określić odgrodzenie części Krakowskiego Przedmieścia, uniemożliwienie oddawania hołdu ofiarom w tym samym miejscu co rok temu, usypanie absurdalnej piaskownicy i wynoszenie kwiatów i zniczy za pomnik księcia Poniatowskiego.

Dobrym posunięciem było zainaugurowanie działalności Ruchu Społecznego im. Lecha Kaczyńskiego. To pozwoli na "odklejenie" tematyki smoleńskiej od PiS. Partia będzie mogła krytykować rząd w sprawach społecznych i gospodarczych, pozostawiając ruchowi walkę o upamiętnienie ofiar i pełne wyjaśnienie przyczyn katastrofy.

 

 

Nieźle pomyślana była medialna ofensywa Jarosława Kaczyńskiego w tygodniu poprzedzającym rocznicę: wywiady w najważniejszych tygodnikach, występy w telewizji, debata z blogerami, przebicie się do tabloidów z emocjonalnymi wypowiedziami Jadwigi Kaczyńskiej. Sukces nie był jednak pełny, bo część tej ofensywy została przykryta zgiełkiem wokół niefortunnie sformułowanej i przekręconej przez media wypowiedzi o kwestii śląskiej.

Wydarzenia 9 i 10 kwietnia pokazały jednocześnie, że PO ma nadal poważny problem, jak poradzić sobie ze sprawą smoleńską. To, co zyskuje pięknymi słowami prezydentowej Anny Komorowskiej w Smoleńsku, traci jednocześnie fatalną decyzją prezydenta Bronisława Komorowskiego o rezygnacji ze składania kwiatów na Wawelu. Podczas gdy platformerska prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz prowadzi krucjatę przeciw pomnikowi ku czci ofiar katastrofy, poseł PO Sławomir Rybicki krytykuje jej sondażowe pomysły i domaga się monumentu. Platforma przestrzega przed popadaniem w pisowską antyrosyjskość, ale jednocześnie staje bezradna wobec takich afrontów jak samowolna zmiana tablicy pamiątkowej w Smoleńsku i usunięcie przez rosyjskie władze wzmianek o Katyniu. Zalecenia wierchuszki PO, by zrzucać winę za katastrofę na pilotów (co ujawnił gen. Petelicki), stoją w jasnej sprzeczności ze słowami premiera Tuska dla BBC2 o tym, że Rosjanie częściowo są winni katastrofie i próbują to tuszować. W tej sytuacji PiS może punktować PO za hipokryzję i uległość wobec Rosji.

Jednocześnie powściągliwym zachowaniem podczas rocznicy partia Kaczyńskiego pokazała potencjalnym koalicjantom z SLD czy PSL, że nie jest "partią smoleńskich szaleńców".

Słowa Jarosława Kaczyńskiego sprzed pałacu to prawdziwy początek kampanii wyborczej, którą PiS chce zdefiniować jako starcie Polski sprawiedliwej i solidarnej przeciw Polsce zakłamanej i nieudolnej. Prezes PiS wie, że ważniejsze od tego, ilu ludzi przyszło wczoraj pod Pałac Prezydencki, jest to, ilu i na kogo odda głos w jesiennych wyborach parlamentarnych.

Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele będą zarabiać więcej?
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Publicystyka
Estera Flieger: Wygrał Karol Nawrocki, więc krowy przestały się cielić? Nie dajmy się zwariować
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: 6000 zamrożonych zwłok albo jak zapamiętamy Rosję Putina
Publicystyka
Bogusław Chrabota: O pilny ratunek dla polskich mediów publicznych
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Ukraina może jeszcze być w NATO