Reklama

Polska - wielki projekt. Analiza Michała Szułdrzyńskiego

Dobrze, że politycy uczestniczą w eksperckich debatach. Bez względu na ideowe sympatie takie debaty czynią politykę po prostu lepszą.

Aktualizacja: 09.05.2011 21:36 Publikacja: 09.05.2011 21:34

Po zakończonym w niedzielę kongresie "Polska – wielki projekt" usłyszeć można było wiele szyderczych komentarzy: "prawicowa inteligencja" spotyka się z "pisowskimi politykami". Niektórzy wytykali – o zgrozo! – że paneliści nawet krytykowali rządzących!

Warto jednak szydercom postawić kilka pytań. Czy jest coś złego w tym, że kilkaset osób, którym, owszem, bliżej do prawicy niż lewicy, postanowiło poświęcić kilka dni, by wziąć udział w debacie na temat kondycji polskiego państwa oraz szans i perspektyw jego rozwoju? Czy konserwatywni intelektualiści muszą wyłącznie chwalić obecny rząd, a każda krytyka musi oznaczać jednoznaczne poparcie dla politycznego programu Jarosława Kaczyńskiego? Czy obecność wśród słuchaczy polityków PiS z prezesem tej partii na czele odbiera wiarygodność wypowiadanym podczas kongresu słowom?

W zorganizowanym przez Instytut Sobieskiego kongresie wzięło udział wielu mówców, których trudno zaszeregować według prostego klucza partyjnego. Wspólna dyskusja intelektualistów oraz polityków może podnieść poziom nie tylko polskiej debaty publicznej, lecz również samej polityki.

Oczywiście można utrzymywać, że standardem w polskiej polityce powinien na zawsze już pozostać telewizyjny show, w którym szef rządu przekonuje do siebie celebrytów. Tylko czy śniadanie mistrzów poprawiło jakość polskiej debaty?

PiS-owi często stawia się zarzut bycia partią "monotematyczną". To fakt, że wiele czasu politycy tej partii poświęcają katastrofie smoleńskiej, jej przyczynom i konsekwencjom. Jednak, gdy tylko zabierają głos w poważnej debacie nad projektem modernizacji Polski, zamiast pochwał znów słyszą gromy.

Reklama
Reklama

Wielu polityków i komentatorów ostrzega, że partia, która organizuje pochody z pochodniami i mówi o "zdradzonych o świcie", stanowi zagrożenie dla demokratycznego porządku. Czyżby słuchanie ekspertów mówiących o przyszłości było równie groźne dla demokracji? Sądząc z liczby szyderstw – dla wielu tak.

Szkoda, bo podniesienie jakości debaty publicznej – bez względu na polityczne sympatie – jest chwalebne.

Dobrze też, że w Polsce powstają i sprawnie działają (czego dowodem jest zakończony w niedzielę kongres) instytucje gotowe tworzyć dla polityki eksperckie zaplecze.

Po zakończonym w niedzielę kongresie "Polska – wielki projekt" usłyszeć można było wiele szyderczych komentarzy: "prawicowa inteligencja" spotyka się z "pisowskimi politykami". Niektórzy wytykali – o zgrozo! – że paneliści nawet krytykowali rządzących!

Warto jednak szydercom postawić kilka pytań. Czy jest coś złego w tym, że kilkaset osób, którym, owszem, bliżej do prawicy niż lewicy, postanowiło poświęcić kilka dni, by wziąć udział w debacie na temat kondycji polskiego państwa oraz szans i perspektyw jego rozwoju? Czy konserwatywni intelektualiści muszą wyłącznie chwalić obecny rząd, a każda krytyka musi oznaczać jednoznaczne poparcie dla politycznego programu Jarosława Kaczyńskiego? Czy obecność wśród słuchaczy polityków PiS z prezesem tej partii na czele odbiera wiarygodność wypowiadanym podczas kongresu słowom?

Reklama
Publicystyka
Estera Flieger: Nie rozumiem przeciwników polityki historycznej
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Polska z bronią u nogi
Publicystyka
Marek Migalski: Wścieklica antyprezydencka
Publicystyka
Antonina Łuszczykiewicz-Mendis: Indie – trzecia droga między USA a Chinami?
Publicystyka
Karol Nawrocki będzie koniem trojańskim Trumpa w Europie czy Europy u Trumpa?
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama