Ich próby rozszerzenia wpływów od dawna stopował Donald Tusk. Obawia się bowiem wzrostu pozycji Schetyny. Dziś jednak, gdy zauważył rosnącą siłę grupy Grabarczyka, postanowił zmniejszyć także jej wpływy. Niektórzy politycy Platformy porównują Tuska do ogrodnika, który obie frakcje kształtuje jak japońskie drzewka bonzai. Pozwala im rosnąć tylko do określonego rozmiaru. Przebieg ostatnich posiedzeń Zarządu Krajowego PO pokazuje też, że Tusk nie może całkowicie arbitralnie obdarowywać jednych, zapominając o drugich. Dlatego przywróceniu na listy zwalczanego przez grupę Schetyny Jacka Żalka towarzyszyło dopisanie Łukasza Gibały, którego skreślił Ireneusz Raś, jeden z liderów „spółdzielni". Tusk nie chce również, by regionalni liderzy meblowali listy wyborcze według swojego widzimisię. Przywróceni na nie Gibała, Żalek, a także gorzowski poseł Witold Pahl zostali wcześniej skreśleni, bo weszli w konflikt z szefami struktur wojewódzkich.
Pierwszym sukcesem grupy Grabarczyka było niedopuszczenie Joanny Muchy na pierwsze miejsce lubelskiej listy. Drugim – uratowanie Żalka. Ten konserwatywny poseł z Podlasia wszedł w konflikt z bliskim współpracownikiem Schetyny Robertem Tyszkiewiczem. Jego los wyglądał na przesądzony, choć wstawiali się za nim m.in. Jarosław Gowin i Radosław Sikorski. Zaważyło zdanie liderki podlaskiej listy Barbary Kudryckiej. W czasie wtorkowego posiedzenia Zarządu Krajowego PO Tusk poprosił Ewę Kopacz, aby zatelefonowała do Kudryckiej z pytaniem w tej sprawie. – Żalek przyda się na liście – miała odpowiedzieć Kudrycka.
Nieco więcej sukcesów ma grupa Schetyny, choć, wychodząc z gorszej pozycji, nie odrobiła wszystkich wcześniejszych strat. Mimo gorącego sprzeciwu Rasia na listę wrócił Gibała. Podobnie Pahl, skonfliktowany z szefową lubuskiej PO Bożenną Bukiewicz. Otrzymali bardzo słabe miejsca. Gibała i Żalek już wcześniej z takich pozycji dostali się do Sejmu, więc są zadowoleni z decyzji. Rozgoryczony Pahl chciał rezygnować, odwodził go od tego Schetyna, obiecując pomoc w kampanii.
Prestiżowym sukcesem marszałka było dopisanie na listy PO kilku kandydatów wywodzących się z SdPl, m.in. Dariusza Rosatiego, Wojciecha Filemonowicza, Grażyny Ciemniak. Ale, poza Rosatim, dostali słabe miejsca, więc są nikłe szanse, by w przyszłym Sejmie stali się nowymi szablami marszałka.
Zaskoczeniem dla szeregowych posłów było skreślenie Krzysztofa Tyszkiewicza, rzecznika klubu. Z list chciała się go pozbyć Hanna Gronkiewicz-Waltz. Zarzucono mu, że zbyt bezwzględnie wpływa na politykę samorządową. Tusk przyznał rację prezydent stolicy. Decyzja poruszyła młodych posłów PO. Wczoraj ich grupa, m.in. Agnieszka Pomaska i Michał Marcinkiewicz, zbierała w klubie podpisy pod listem do premiera. Apelowała o przywrócenie na listy swojego kolegi.