Zdaniem działacza organizacji "Wiasna" Uładzimira Łabkowicza przekazanie danych nastąpiło, gdy Polska wiedziała już o problemach wokół rachunków bankowych białoruskiej opozycji na Litwie.
Oceniamy to jako współudział strony polskiej w represjach politycznych na Białorusi - powiedział Łabkowicz. Dodał, że takie działania Polski "całkowicie dyskredytują" wypowiedzi jej przedstawicieli krytyczne wobec władz w Mińsku. Przyznał, że nie wie, kogo dokładnie z przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego dotyczą informacje przekazane przez Polaków. Toże strona polska nie wyjaśnia tego, świadczy – jego zdaniem - o jej nieodpowiedzialności wobec losów osób zagrożonych represjami. Zapytany o oczekiwania dalszego rozwoju sytuacji, odparł: - Liczymy na solidarność obrońców praw człowieka na całym świecie, będziemy pracować, póki nas wszystkich nie pozamykają.
Agnieszka Romaszewska w „Fakcie” komentuje działalność prokuratury oraz zwraca uwagę na brak współpracy między instytucjami państwowymi.
Są dwie tego przyczyny. Jedna – bezpośrednia, urzędnicza polega na tym, że polskie instytucje publiczne w ogóle ze sobą nie współpracują. Bo wygląda na to, że prokuratura nie spytała o opinię MSZ. Uznała, że skoro dostała prośbę, to ją spełni. I nawet gdyby to był Kadafi, to nie przyszłoby nikomu do głowy, żeby zapytać o zdanie MSZ. To rzecz niemożliwa w dobrze funkcjonującym państwie. Druga przyczyna, to, niestety, fakt, że nie ma wystarczającej świadomości tego, że Polska wspiera demokrację, wolność, że to są wartości. I w związku z tym wszyscy, od pana naczelnika aż po pana ministra tym wartościom mają służyć. Podawanie prokuraturze białoruskiej pięcioletnich wyciągów z kont to mentalnościowy PRL. Jedynie przykładne ukaranie osób odpowiedzialnych – bo tylko to pozostaje – zapobiegnie tego typu przypadkom w przyszłości.
Żenującym podsumowaniem jest wypowiedź Radosława Sikorskiego, który przeprosił za całą sytuację "w imieniu Rzeczypospolitej" - oczywiście za pośrednictwem Twittera.