Prezydent skomentował swoją wysoką pozycję w rankingach zaufania:
To nie jest tylko i wyłącznie źródłem dobrych dla mnie notowań. Na to trzeba pracować przez wiele lat i budować przekonanie, że pozostałem sobą takim, jakim byłem od zawsze. Fakt, że nie odpowiadałem na agresywne zachowania w okresie wyborczym i powyborczym, też przekonał znaczną część ludzi, w tym znaczną część wyborców mojego konkurenta. To szansa na kończenie wojny polsko-polskiej, na ograniczenie jej ostrego charakteru. Prawdopodobnie okres kampanii do parlamentu nie będzie temu sprzyjał. Ale potem chciałoby się, żeby coś z tych zapowiedzi działania na rzecz uspokojenia sceny politycznej, stało się faktem. Będę kontynuował swoje wysiłki.
Zapytany, czy inicjatywa legislacyjna w celu wprowadzenia zmian w konstytucji była porażką jego prezydentury, Komorowski odpowiedział:
Sukcesem było wprowadzenie tego rodzaju projektu, który - moim zdaniem - Polsce służy. Bo rzeczą dziwną jest, że Polska jest jednym z niewielu krajów europejskich, które nie mają odpowiednich zapisów o tym w konstytucji. Dla mnie elementem motywującym były ustalenia szczytu w Lizbonie, który przynosił zmiany w relacjach między państwami a instytucjami UE. Jestem przekonany, że przyjęcie proponowanych przez niego zmian byłoby dobrym sygnałem, świadczącym o naszym zaangażowaniu w pogłębienie procesów integracji europejskiej. Wysoko sobie cenię, że dzięki działalności komisji konstytucyjnej udało się zbudować kompromis wszystkich ugrupowań politycznych wokół przebudowanego mojego projektu. Na przyszłość wydaje się, że rzeczą konieczną jest zbudowanie zdolności do budowania kompromisu. Bez kompromisu polityki nie ma w ogóle.
Komorowski ocenił obecną kampanię: