Radosław Sikorski powołuje się na słowa Lecha Kaczyńskiego. Czy szef MSZ nie ma wstydu?

To za sprawą szefa dyplomacji wybuchła debata o roli Polski w zmienionej Unii. Radosław Sikorski w wywiadzie dla „Uważam Rze” mówi o wystąpieniu w Berlinie i swoich wnioskach po komentarzach opozycji

Publikacja: 27.12.2011 12:32

Radosław Sikorski powołuje się na słowa Lecha Kaczyńskiego. Czy szef MSZ nie ma wstydu?

Foto: W Sieci Opinii

Mnie słowo „federacja” nie przeraża, choć zawsze mówię o państwach członkowskich UE, a państwowość zawiera w sobie domniemanie suwerenności, bo tylko państwa są suwerenne. Dlatego wydaje mi się, że powinniśmy uznać, iż Unia Europejska jest bardzo ścisłym związkiem państw o wielu cechach federacji, który tym się różni od innych federacji, że należące do UE kraje zachowują suwerenność w tym kluczowym znaczeniu, jakim jest możność przystępowania do niej i występowania z niej.

Sikorski przypomina, że o federacji mówiono już wcześniej:

Po pierwsze o federacji, w tonie aprobującym, w swoim pierwszym większym wystąpieniu zagranicznym mówił w Berlinie także Lech Kaczyński. W kontekście przyszłego członkostwa Ukrainy i Gruzji wypowiadał się o UE jako o przyszłej federacji bez wstrętu, wtedy, gdy społeczeństwa do tego dojrzeją. To dowodzi ciągłości ideowej w polskiej polityce zagranicznej. Po drugie słowo „federacja” nie jest w polskim dyskursie konstytucyjnym pojęciem pejoratywnym.

Mamy wręcz dumne tradycje federalizmu, nie tylko z czasów I Rzeczypospolitej czy wysiłków Józefa Piłsudskiego. (…) Dziś użycie słowa „federacja” w odniesieniu do UE uważają zaś za zdradę.

Sądzę, że wiem, co ich boli. Otóż uważam, że dzisiejszych polityków prawicowych niepokoi nie federacja w ogóle, lecz taka, w której my nie mamy pakietu kontrolnego. Bo taka, w której jesteśmy strona dominującą, jest super.

O kryzysie euro:

Uważam, że rozpad strefy euro miałby tak nieprzewidywalne skutki, nie tylko dla państw tej strefy, ale także dla naszego handlu, dla kursu złotego, dla inwestycji w Polsce, że może panowie potrafią przewidzieć, jakie to miałoby skutki budżetowe. (…) Jeśli rozpadnie się strefa euro, to nie tylko będziemy musieli skonstruować dramatycznie gorszy budżet.

Trzeba bowiem zadać sobie także pytanie, czy kraje, które będą musiały szukać gigantycznych pieniędzy na ratowanie własnych gospodarek i zaspokajanie elementarnych potrzeb życiowych swoich obywateli, będą respektowały umowy o przelewaniu do Brukseli składek, które potem trafiają do Polski w ramach funduszy spójnościowych. Uważamy, że to nie jest zagwarantowane.

Jesteśmy zdania, że na pergaminach można sobie zapisać, co się chce, a jeśli górę weźmie logika „ratuj się, kto może”, to naprawdę wszyscy będą ratowali przede wszystkim siebie.

Sikorski komentuje postawę Jarosława Kaczyńskiego wobec zmian w UE:

Jakoś nie wierze, aby w swojej retoryce Jarosław Kaczyński kierował się troską o Unię jako całość. Odwrotnie, on chciałby równoważyć wpływ Niemiec w Unii z pozycji peryferiów. Bo nie wierzy, że Polska może zagrać w pierwszej lidze. Jest emocjonalnie niezdolny do uznania, że w interesie Polski jest wsparcie Niemiec w jakiejkolwiek sprawie. Nawet wtedy, gdy to Niemcy są rzecznikiem jedności Unii. Jakbyśmy po wsze czasy mieli być związani sojuszami z czasów II wojny światowej.

(…) Martwi mnie ewolucja myśli konserwatywnej w Polsce. Dzięki członkostwu w Unii Polska stała się zamożniejsza, bezpieczniejsza i bardziej wpływowa niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich kilkuset lat. A polska prawica zamiast wspierać projekt, który tak nam służy, jest albo krytyczna, albo trzyma się na dystans. Apeluję o nawrócenie.

Mamy nieodparte wrażenie, że Sikorski w kółko powtarza te same eurofrazesy. Jeśli upadnie strefa euro, kraje Unii przestaną wpłacac pieniądze do kasy, więc nasz szef dyplomacji chce je zdyscyplinować - dzięki pożyczkom z NBP. A gdzie gwarancja, że wobec kryzysu państwa eurolandu oddadzą pożyczkę? Takie pytania można mnożyć, bo myślowe konstrukcje Sikorskiego nie tworzą żadnej sensownej budowli.

Mnie słowo „federacja” nie przeraża, choć zawsze mówię o państwach członkowskich UE, a państwowość zawiera w sobie domniemanie suwerenności, bo tylko państwa są suwerenne. Dlatego wydaje mi się, że powinniśmy uznać, iż Unia Europejska jest bardzo ścisłym związkiem państw o wielu cechach federacji, który tym się różni od innych federacji, że należące do UE kraje zachowują suwerenność w tym kluczowym znaczeniu, jakim jest możność przystępowania do niej i występowania z niej.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Publicystyka
Estera Flieger: Dlaczego rezygnujemy z własnej opowieści o II wojnie światowej?
Publicystyka
Ks. Robert Nęcek: A może papież z Holandii?
Publicystyka
Frekwencyjna ściema. Młotkowanie niegłosujących ma charakter klasistowski
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Mieszkanie Nawrockiego, czyli zemsta sztabowców
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem