Kolejnym dowodem na to, że to Polska jest kreowana przez panujący za Bugiem reżim na największego wroga Białorusinów, stał się film propagandowy "Lekcje polskiego". Wyemitowany w niedzielę po głównym wydaniu wiadomości w białoruskiej telewizji dokument to efekt współpracy z białoruskimi służbami specjalnymi.
Obraz obfituje w nagrania zdjęć operacyjnych. Na przykład, robionych w trakcie prowokacji milicyjnej przeciwko ukrywającemu się w Polsce witebskiemu działaczowi opozycyjnego Związku Polaków na Białorusi Władysławowi Tokariewowi. Polonijny działacz był rzekomo uwikłany w układ korupcyjny z polskimi dyplomatami, dzięki czemu wyrabiał wizy schengeńskie na podstawie zaproszeń, wystawianych in blanco przez NSZZ "Solidarność". Film demonstruje też fragmenty przesłuchania w KGB rywala Aleksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich 2010 roku Alesia Michalewicza. Opowiada on o współpracy polskich dyplomatów z białoruską opozycją.
Jednak najważniejszym dowodem wywrotowej polityki Polski wobec Białorusi jest, według autorów filmu, pozyskana rzekomo na stronach WikiLeaks korespondencja prowadzona przez ambasadę RP w Mińsku z centralą MSZ w Warszawie. Z depesz wynika, że na polecenie MSZ ambasada przekazała kandydującemu w 2010 roku na prezydenta Białorusi Uładzimirowi Nieklajeuowi 80 tys. euro na mobilizację bojówkarzy, którzy podczas powyborczego protestu opozycji przeciwko fałszowaniu wyników wyborów 19 grudnia 2010 roku przypuścili atak na siedzibę białoruskiego rządu dla dokonania zamachu stanu.
– Te dokumenty to fałszywka – komentuje rewelacje białoruskiej telewizji sam Nieklajeu i przypomina, że wcześniej, będąc w konflikcie z Kremlem, Łukaszenko oskarżał go o to, że dostaje finansowanie od władz Rosji.
Pochodzące rzekomo z WikiLeaks dowody wywrotowej działalności polskiej dyplomacji na Białorusi jeszcze rok temu rozsyłał do polskich redakcji, także do "Rz", anonimowy nadawca. MSZ oceniło wówczas, że są to fałszywki.