Zapytany o głębokie przetasowanie na scenie politycznej, odpowiada:
W mojej ocenie jest to wątpliwe. Skuteczne złożenie konstruktywnego wotum nieufności oznacza, że trzeba zebrać poparcie większości sejmowej. Pytanie więc, kto miałby zbudować taką większość? Przecież obecnie partie opozycyjne w sumie jej nie mają. Założenie, że nagle PSL, który jest w podbramkowej sytuacji, lub część posłów PO przejdzie do opozycji wydaje mi się zupełnie nierealistyczne. Któryś z tych scenariuszy musiałby się sprawdzić, gdyby miało dojść do zmiany większości sejmowej. Wydaje się również, że już samo powstanie sojuszu, w którym byłby Ruch Palikota i PiS jest niemożliwe. To byłaby bardzo niebezpieczna współpraca dla obu tych ugrupowań. Konstruktywne wotum nieufności wydaje mi się nieprawdopodobne.
Lisicki komentuje także możliwość wcześniejszych wyborów:
Mówienie o takich planach to próba straszenia PSL. Nie wiem bowiem, po co rząd miałby coś takiego robić. Platforma ma przecież komfortową sytuację, dysponuje większością sejmową, ma uległego partnera koalicyjnego, który znajduje się w stanie rozbicia. Po co więc PO miałaby dążyć ku wyborom?
Lisicki przypomina, że już wiele mówiono o problemach PO: