Jeśli chodzi o dostęp do dokumentów, to wszystko było dobrze, dopóki do spółki nie wkroczyło CBA. Wówczas pan prezes użył takiej zasłony, że on teraz nie jest pewien czy on może udostępniać dokumenty, gdyż nie wie czy one nie stały się teraz tajemnicą śledztwa. Więc użycie służby, która ma walczyć z korupcją ma podstawowy efekt taki, że dokumentów bardzo już szczegółowych nie udało już nam się uzyskać.
Jackiewicz dodaje, że nastąpiło to właśnie wtedy, gdy posłowie PiS prosili o dokumenty potwierdzające, że wydatek 30 tys. na przelot do Brazylii dotyczy jednej osoby. I dlatego składają zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienie przestępstwa. Jak zaznacza, chodzi o m.in. podróże do Brazylii, Chin, Kanady, Arabii Saudyjskej, Stanów Zjednoczonych, Japonii i innych „dość egzotycznych krajów”:
Nie ma żadnych dokumentów potwierdzających celowość tych podróży. A jeśli prezes spółki nie potrafi jej wskazać, jeśli nie ma żadnych rozliczeń i raportów, to są to ewidentnie podróże nie służące realizacji interesów spółki.
I pointuje:
Jedno jest pewne – prawie wszystkie informacje, które padły w rozmowie Łukasika z Serafinem znalazły potwierdzenie w dokumentach spółki.
Centralne Biuro Antykorupcyjne udało się do Elewaru dwa dni po nas. Nie udało się dotrzeć w żadne inne miejsce wskazane w rozmowie Łukasik – Serafin. A tam były wymienione Agencja Rynku Rolnego i kilka inne miejsc, w które powinny zajrzeć organy ścigania i CBA. Ich pobyt w tych miejscach mógłby być bardziej owocny.